Drukuj

Uff! Plecak tu, nie trochę bliżej, dobrze. Teraz trochę sobie usiądę i poczekam na obiadek...
O! już się pali, całkiem nieźle...
O! znów się pali...
Przecież to jasne, tu dołożyć drobnych, trochę grubszych gałęzi i jeszcze z tamtej strony, wyciągnąć "underdupie", trochę pomachać i już będzie się gotowało. No, ale ja nie mogę, cholera, nie mogę, nie pedagogicznie...
A może jednak, rozgrzałbym się trochę pomachał, porąbał, bo przy takim ognisku to chyba zamarznę...
Ale wstać, wysilać się, gdy tak dobrze się siedzi? Trochę człowieka trzęsie, ale to nic. Nie spieszy mi się, mam czas. Bacówka nie zając, nie ucieknie. Mogą gotować choćby do rana, a ja tu sobie pokimam...
Oj nie tak bywało, gdy byłem kursantem, wtedy to nam dawali popalić, nie to co dzisiaj...
Niektórzy to się obijają, nic nie robią. Pójdzie taki po drewno, pół godziny go nie ma i przyniesie parę gałęzi. Skutek taki, że ogień dogasa, a mnie w brzuchu burczy...
Swoją drogą to okropne. Siedzę sobie, nic nie robię, a inni się męczą. Do tego patrzą na nas z wyrzutem. Widać po ich oczach, co sobie myślą. Dobrze to pamiętam, jak byłem na kursie też mnie to wkurzało. Ale wtedy to byli waleci, ugotowali sobie żarełko na bluecie, zjedli, a potem narzekali, że ognisko jeszcze nie gotowe. A deszcz padał i padał. Teraz młodzież to ma komfortowe warunki...
groszek.jpg

No, gdzie się nie usiądzie zawsze na człowieka wieje dym. Znów muszę karimatę przekładać. Nie ma lekko...
Głupio tak siedzieć i się obijać. Jeśli już nic nie robię, to może przyczynię się do wzrostu ogólnego dobrobytu dobrymi radami. Dobre rady zawsze w cenie...
O wrzucają coś do garnka, nareszcie. Ciekawe, czy przypalą sos...
Dlaczego dostałem tak mało groszku?...