(Dolina Chochołowska - 30.10. - 01.11.1993 r.)

Skład: Prowadzący: Ławeczka i Dziadek
Kursanci, waleci i osoby spoza wszelkich kategorii: Jola, Antenka, Tekla, Rudawka, Gałązek Starszy, Lama, Grzesiek, Łukasz, Wojtek, Rafał oraz Andrzej.

Dzień pierwszy część grupy spędziła na koczowaniu pod Alpin-Sportem w Zakopanem i dokonywaniu odpowiednich zakupów. Reszta zrobiła sobie wycieczkę na Osobitą. Wieczór spędziliśmy miło na wsłuchiwaniu się w góralskie przyśpiewki obradujących (czyt. popijających) właśnie TOPR-owców.

Dzień następny zszedł pod znakiem wycieczki na Rohacze. Smutny powrót przez Smutną przełęcz i Smutną dolinę (dramat w postaci zamkniętej budy, w której teoretycznie powinien czekać na nas schłodzony Pilznerek) i dalej przez Zabrat, trawersując Rakonia do Grzesia. Ogólnie rzecz biorąc pogoda była zadziwiająco piękna. Było dość chłodno, chociaż słońce świeciło cały dzień. Pod wieczór pojawił się zza gór wielki, wschodzący księżyc (wyły wilki - przyp. red.) - naprzeciwko zachodziło właśnie słońce rozlewając purpurową poświatę po horyzoncie. Naprawdę pięknie. Nastawieni byliśmy na to, że trzeba będzie chodzić w rakach, ale nawet na grani nie było ani kawałka śniegu. Z Grzesia wysłaliśmy ścigantów w celu dokonania odpowiednich zamówień w schroniskowej knajpie. Ostatecznie skończyło się na piwie, bo całą resztę zamknięto trochę wcześniej.

Trzeci dzień był dniem generalnego odwrotu. Tylko nieliczna grupa pod przewodnictwem Ławeczki doszła do wniosku, iż najbliżej do Zakopanego będzie przez Kominiarski. Jola i Andrzej przyczynili się do dogłębnego zwiedzenia masywu Kominiarskiego Wierchu. Jedną z głównych atrakcji było chodzenie eksponowaną kosówką ("a bo po lewo to nie ma nic"), a także nieudane niestety próby sforsowania podciętego stoku Tylkowskich Spadów ("Tutaj tak właściwie to by można założyć ze trzy zjazdy"). Następnie szczęśliwie dotarliśmy do Stołów i rozpoczął się wyścig z czasem. O 16.15 mieliśmy autobus do Krakowa i jakimś cudem niektórzy nawet zdążyli.

Generalnie wyjazd był udany, chociaż dłuższe kawałki prowadzenia grupy szlakiem nie są specjalnie pouczające.