O początkach naszego pisma

Wierzyć się nie chce, że to już osiemnasty numer klubowego pisemka. A jeszcze bardziej nie chce się dać wiary zapewnieniom Prezesa, że nie ma kłopotów z wydobyciem tekstów do Biuletynu od klubowiczów(1) A początki były trudne - cztery osoby bez redakcyjnego doświadczenia(2), jeden technik do składu i stary, zawieszający się komputer. W dodatku klubowicze nabrali wody w usta na temat swoich letnich wyjazdów i dopiero drogą szantażu oraz przesłuchań ustalaliśmy kto, gdzie i kiedy wyjechał latem 1993 roku. Oczywiście żadnego tekstu na temat tych wyjazdów nie dostaliśmy, ale przynajmniej można było te wyjazdy wymienić.

Skromny był ten pierwszy numer - kilka stron, jedna relacja z kursówki popełniona przez sterroryzowaną młodszą siostrę kursantkę, nieautoryzowany życiorys prezesa Plastiego ze szczególnym uwzględnieniem jego samochodów, w tym słynnej Skarpety(3), jakiś wywiad, dwa teksty o sprzęcie (chyba zamieszczone po raz pierwszy i ostatni) oraz ogłoszony konkurs na nazwę wskrzeszonego po latach klubowego pisemka(4). Pisemko owo zostało zresztą wydane pod roboczym tytułem "Biuletyn Informacyjno-Plotkarski SKG" i pomimo cennych nagród (w tym samochodu) nikt nie wymyślił lepszego.

Pierwszy numer okazał się, mimo wielu braków, wielkim sukcesem wydawniczym i cały nakład rozszedł się jak ciepłe bułeczki na 17-leciu Klubu w Toporze. Na Wigilię trzeba było robić dodruk.

Potem już było trochę lepiej. Mieliśmy trochę więcej czasu niż miesiąc, zaczęły pojawiać się pierwsze nieśmiałe i jeszcze krótkie teksty napisane przez klubowiczów (głównie Butolda). Nadal ratowaliśmy się przeróżnymi wywiadami z ludźmi gór: Andrzejem Zawadą, Januszem Kurczabem, Wojtkiem Kurtyką. W drugim numerze pojawił się po raz pierwszy kącik poetycki "Poeci i wierszokleci", aczkolwiek poezja tam zamieszczana była różnych lotów. W chwilach desperacji, gdy zostawały nam w numerze jakieś dziury, siadaliśmy i pisaliśmy listy do redakcji oraz odpowiedzi na owe. Była to chyba najweselsza część pracy nad Biuletynem, wyjąwszy może dodawanie komentarzy redakcyjnych do tekstów i wydarzeń.

* * *

Niestety, gdzieś po 2 latach i wydaniu bodaj siedmiu numerów 3/4 redakcji wycofało się na skutek sytuacji zawodowo-rodzinnych - koniec studiów, praca, małe dzieci... Niewiele brakowało, aby Biuletyn zginął śmiercią tragiczną. Na szczęście znalazło się kilka osób, a potem jeszcze kilka następnych i udało się dociągnąć aż do osiemnastki. A uda się może jeszcze dalej...

1Może poza wydobyciem ode mnie tego tekstu.

2Skład ówczesnej redakcji: Agnieszka Cal (obecnie Cal-Hubska), Tomek Hubski, Andrzej Karpiuk, Monika Kacprzak. Całoć składał nam Tomek Pietrewicz, Agata "Hobbit" Kacprzak (obecnie Wartanowicz) z zapałem stukała w klawisze), za pierwsze egzemplarze zostały rozmnożone przez Prezesa Plastiego (Pawła Dewiszka)..

3Skarpeta marki Syrenka była chyba pierwszym samochodem jeżdżącym z klubowiczami, m.in. służyła do jeżdżenia po lesie i rozstawiania manewrów. Była naprawdę dobra - 7 osób w środku i jeszcze jeździła po przeróżnych wertepach, przemykając się między drzewami. Teraz nie ma już takich samochodów...

4Wcześniej był wydawany Informator SKG.