Spis treści

Huculi

a5To już piąty dzień w Czarnohorze. Z oporami (mleko??), ale jednak, grupa rusza szturmować Pietrosa (2020). Ze szczytu podziwiano panoramę głównej grani i dotychczasową drogę. Dalej Łopuszańskim płajem pod Szesę na nocleg nad urokliwym strumolem, gdzie po raz pierwszy ujrzano Hucułów. Od nich za papierosy i czekoladę nabyto mleka. Wieczór przy ognisku upłyną na opowiadaniu dowcipów. Wszyscy z utęsknieniem (lub też i nie) oczekiwali na dzień jutrzejszy - zejście do cywilizacji. Dwóch członków zespołu szerpów nawet założyło się o to, który będzie sirdarem, ale kierownik jak zwykle zgotował niespodziankę. Niemniej arbuz - główną nagrodę zajadali wszyscy. Po dojściu do Jasini i zakwaterowaniu się w turbazie Edelwajs spędzono urocze popołudnie na robieniu zakupów. Potem jeszcze tylko cerkiew, pseudo-grill i żegnaj Czarnohoro!

Gruzawikiem do nieba, czyli jak nie zdobyliśmy Świdowca

Kolejny dzień był pełen atrakcji. Zaczęło się jak u Hitchcocka - podróżą gruzawikiem. Jeżeli wydaje się, że gdzieś się nie da wjechać, to na pewno ten wytwór ludzkiej myśli technicznej się tam dostanie. Z Drahobratu obrano kierunek wzdłuż wyciągu. W połowie stoku padało. 10 minut później lało jak z cebra. Na szczęście w przedziwnym miejscu stała magiczna budka w stylu schroń się tu, gdy leje, a do domu daleko. W domku klasyczne już jumy i gorące kubki. Gdy się przejaśniło przez Stiha (1707) i świdowieckie płaje grupa podążyła ku kolejnemu jeziorku, tym razem pod Todiaską. Obóz założono w ruinach owczarni. Zaczęło padać.

a6Ciągle pada...

Pada. Leje. Pada. Leje. Czasem kropi - wtedy szerpowie próbują upichcić jakiś żer. Czasem obóz odwiedzają lokalni pasterze lub goście z innych wypraw. Wszystko jest mokre i chce się spać. Wieczorem dwóch szerpów schodzi w dolinę po ser i mleko. Zetknięcie się z odcepeliowanymi Hucułami robi duże wrażenie.

 

Deja vu

Niestety w tym roku nici z dalszej eksploracji Świdowca. Grupa powraca w rejon Drahobratu i w luksusie oczekuje na odwrót. Specjalny oddział uderzeniowy zdobywa mało istotny lokalny pipek - Bliźnicę (1800 coś tam).

Da, my na Pierewał

a7Po niepowodzeniu w Świdowcu ekipa postanowiła powalczyć trochę w Gorganach. Dziesiąty dzień wyprawy spędzono głownie w różnych środkach transportu (gruzawik, własne nogi, autobus, szybko przebierające własne nogi, pociąg, autobus, własne nogi). Przy okazji okazało się, jak to naprawdę jest z ukraińskim kapitalizmem. Jest popyt, jest podaż. Są turyści, jest autobus. Stworzenie nowego połączenia na linii Nadwirna-Bistrica (zwana przez Polaków Rafajłową) zajęło pani z okienka w PKS-ie 5 minut. Na wieczór grupa dociera w okolice Przełęczy Legionów, gdzie zakłada obóz startowy do manewrów.

Urya

Jeżeli ktoś myślał, że manewry przejścia wiosennego były czymś ciężkim, mógł się srogo rozczarować. Nowy obóz miał zostać rozłożony na Polanie Ruszczyna. Zadaniem szerpów było doniesienie tam sprzętu. Cały dowcip (o ile było w tym coś śmiesznego) polegał na tym, że zgodnie z podstawą programową SKG najkrótsza droga do celu prowadzi przez siedem jarów i x losowo wybranych pipantów. Dzięki temu niepozorny szczycik Uryi (1447, 1445, 1262) został zdobyty chyba tyle razy ile nigdy dotąd i przez najbliższe 50 lat również. W końcu (wcześniej, czy później, właściwego dnia, bądź nie, zaliczywszy wszystkie punkty lub bez nich) wszystkim udało się dotrzeć do celu i można było powoli zacząć kierować się do miejsca, które Tygryski lubią najbardziej.

Home! Sweet home!

Z Ruszczyny droga prowadziła już tylko w dół. Właściciel hoteliku w Rafajłowej jakoś się mocno nie zdziwił, że grupa ma zamiar wstawać o 430. Większym zmartwieniem dla niego były różne nocne mary, które nawiedziły jego przybytek owej chwili. Radosny, choć lekko zaspany autobus dowiózł grupę z powrotem do Iwanofrankowska, gdzie w sobie tylko znany sposób kilku szerpów uprowadziło autobus do Polski. Jeszcze tylko panie na granicy usiłowały pokazać kto tu (tam) rządzi, ale szybko zrezygnowały po natknięciu się na woreczek lekko wczorajszych skarpet. W każdym razie wszyscy uczestnicy wyprawy szczęśliwie powrócili do domu.

Dramatis(?) personae

Kierownik: Michał
Sirdarzy i szerpowie: Kasia, Kuba, Marek, Mieszko, Piotrek K., Piotrek P., Przemek, Szymon
Waleci: Dorota, Magda, Marcin, Zuzia

Podziękowania

Niewątpliwy sukces Przejścia Letniego 2003 ma wielu ojców (matek trochę mniej, ale też kilka). Na szczególne miejsce w naszej pamięci zasłużył sobie jednak autor opowieści o mitycznych Górach Wulkanu (noclegi na 2100, 1500 m po wodę) i piekielnie ciężkich przejściach (40 kg w plecaku). Historie te podtrzymywały nas na duchu i sprawiały, że wierzyliśmy, iż na naszym przejściu nie jest tak strasznie. Dziękujemy też tym wszystkim, którzy podpisują się pod systemem wachtowym.

 

fot. Michał Kalisz

Ogniomistrz Przemysław W.

 

fot. Michał KaliszNa podejściu na Popa Iwana

 

fot. Michał Kalisz

Ruiny przedwojennego polskiego schroniska AZS

 

fot. Michał KaliszZnudzony pzrewodnik prowadzi grupę na Popa Iwana

 

fot. Michał Kalisz

Następny dzień, straszny wygwizdów

 

fot. Michał Kalisz... co jednak nie oznacza braku kompilei, tylko dla wytrwałych

 

fot. Michał KaliszNasze obozowisko pod Gutin Tomnatykiem

 

fot. Michał KaliszRano juz leprza pogoda i ruszamy na główny grzbiet  Czarnohory

 

fot. Michał KaliszPanoramkowanie

 

fot. Michał KaliszSzpyci - skalne żebra

 

fot. Michał KaliszNasza drużyna na tlle Howerli 2061 m.n.p.m.

 

fot. Michał KaliszDawna granica RP

 

fot. Michał KaliszWidoki spod Howerli

 

fot. Michał Kalisz
Poranek i Chomiak, Syniak, Doboszanka...

 

fot. Michał Kalisz
W Jasini w drodze do cerkiewki Strukiwskiej

 

fot. Michał KaliszIkonostas w tejże cerkwi

 

fot. Michał Kalisz

Widok ogólny na cerkiew

 

fot. Michał KaliszWakacje - ukraińskie dzieci wyraźnie się nudzą

 

fot. Michał Kalisz
Po szalonym rajdzie gruzawikiem na Drahobrat

 

fot. Michał Kalisz
W tym miejscu wszyscy mają problemy z opałem?

 

fot. Michał Kalisz
W Nadwórnej - cerkiew

 

fot. Michał Kalisz
W Nadwórnej - pomnik bohaterskich żołnierzy walczących z faszyzmem

 

fot. Michał Kalisz
Cerkiew w Rafajłowej

 

fot. Michał Kalisz
Pomnik przemarszu II Brygady Legionów przez przełęcz Legionów

 

fot. Michał Kalisz
Wieś ukraińska