Spis treści

Szedłem po nieznanej ziemi i czułem ją pod stopamiRozpocznij oglądanie zdjęć

Była lekka łagodna doskonała i niepodobna do gliny
Była różowa od piasku i współzawodniczyła z wodą
Podobnie jak język poezji nie miała kamieni
Mój krok nie roztrącał trawy a jednak towarzyszył mi jej zapach
Ta ziemia była jak wiersz bez rymu i miary
Z którego po każdym wersecie wydobywa się cudowne westchnienie kwiatu

Dotknąłem dłonią tej łaskawej ziemi pode mną
Popłynęła po moich palcach jak wino długo trzymane w ciemności

Jak przez pamięć pieszczone wspomnienia
Piosenka nie wypuszczana z warg i napełniająca ciało lekkością
Wiosna która nie zapomniała jeszcze o śniegu.

Luis Aragorn

Nie znam osoby, która by nie słyszała legendy o Drakuli. Nie tylko książka Brama Stokera ale i liczne filmy opowiadają nam tą historię usnutą na kilku faktach. Nie o autentyczność tej historii mi chodziło w momencie podejmowania decyzji o wyjeździe do Rumunii. Legenda o Drakuli żywiącym się ludzką krwią jest na tyle interesująca i inspirująca, że szukanie w niej prawdy czy fałszu na nic się zda. Ciekawość zobaczenia miejsc związanych z nią jest zbyt silna aby ją zignorować. Tak też było w moim przypadku.

Decyzję o wyjeździe podjęłam z tygodnia na tydzień ale chęć zwiedzenia Transylwanii zrodziła się na wiosnę 2001 roku. Nie pozostało nic innego jak spakować wreszcie plecak i wsiąść do autobusu relacji Przemyśl - Suczawa.

Podróż była wyjątkowo nieprzyjemna. Po 22 godzinach jazdy dotarłam do Suczawy i tam plan podróży uległ małej zmianie. Postanowiłam na sam początek zafundować sobie zwiedzanie Bukaresztu, miasto to jednak nie spełniło moich oczekiwań. Czegoś więcej oczekiwałam od stolicy. Spędziłam tam jednak miły dzień a nocowałam w hotelu studenckim, który jest wymieniony w przewodniku Pascala. Ten właśnie przewodnik po Rumunii stał się moim przyjacielem na wyjeździe. Jest dobrze opracowany i zawiera wiele informacji o każdym regionie tego kraju. Był dla mnie głównym źródłem informacji. Z nim rozpoczęłam zwiedzanie siedmiu miast Siedmiogrodu: Bastricę, Braszów, Kluż-Napokę Mediasz, Sebesz, Sybin, Sighisoarę, oraz miast związanych z legendą o księciu Drakuli.

Będąc już w Bukareszcie zorientowałam się jakie są połączenia do poszczególnych miast i ułożyłam dokładny plan podróży. Nie zabrakło w nim największych atrakcji jak legendarny zamek Wlada Tepes w Poienari, klasztor w Snagowie, zamek w Sinai, Rasnovie, Branie i pasmo gór Bucegi.

To niewielkie pasmo górskie z najwyższym szczytem Omul (2505 m n.p.m.), wywarło na mnie ogromne wrażenie. Ta część Karpat ukazała mi się w pełnej krasie. Pogoda była wymarzona na wędrówkę po szlaku. Choć wrześniowe słońce już nie opalało ale pozwalało wygrzać kości. Na główny grzbiet można wyjechać kolejką z miejscowości typowo turystycznych - Sinaia i Busteni. Dwa niewielkie miasteczka ciągnące się wzdłuż głównej drogi na trasie Bukareszt - Braszów. Z tych miejscowości można bardzo łatwo przemieścić się transportem prywatnym do Braszowa. Jest on miejscem szczególnie wartym odwiedzenia, posiada bowiem chyba najpiękniejszy rynek w Rumunii.

Nie chciałabym jednak opowiadać o wszystkich tych miastach, wymieniając po kolei ich atrakcje jak w przewodniku, ale skupić się na tych, które do dziś pozostały w mojej pamięci. Są jak obrazy, których się nie zapomina. Ich niepowtarzalny nastrój, architektura i kolory pozostają ciągle w mej pamięci. I tak największą przyjemność miałam ze zwiedzenia Sighisoary, miasteczka o ciepłych barwach i ciekawej architekturze. Jest miejscem odwiedzin wielu turystów ponieważ słynny Vlad Tepes (Palownik), tutaj właśnie przyszedł na świat (około 1431 roku). Dom Vlada znajduje się w samym środku starej części miasta i choć niewątpliwie jest wielką atrakcją, ja proponuję skupić się na malowniczych małych uliczkach, basztach i murze otaczającym stare miasto. To te małe uliczki z kamienicami o różnokolorowych fasadach, tak bardzo fotogeniczne, były dla mnie największą atrakcją. Wszystkie zakamarki rynku odkrywałam z największa przyjemnością. Dzień zakończyłam spacerem wzdłóż rzeki Tarnava Mare przy blasku zachodzącego słońcu, które ozłociło jej mętne wody.

Równie wiele uroku posiada Braszów położony u stóp góry Tampa, która dominuje nad miastem. Poza rynkiem piata Sfatului, warto zobaczyć i obejść stare mury miejskie z wieżami obronnymi.

Zupełnie inną atrakcją na szlaku mej podróży był ośrodek narciarski Sinaia, położony w wąskim gardle doliny rzeki Prahova, u podnóża gór Bucegi. Choć miejscowość ta częściowo należy do Wołoszczyzny a nie do Transylwanii, polecam ją odwiedzić, ze względu na klasztor Sinaia i zamek Peles, który wzniesiono dla Karola I około 1870 roku. To jeden z najpiękniejszych renesansowych zamków w kraju. Został wzniesiony dla pierwszego króla Rumunii, pruskiego księcia. Ten pełen pięknych detali i otoczony ogromną ilością pomników oraz parkiem zamek, oczaruje każdego wybrednego turystę. W niczym nie przypomina małych zamków w Branie i Rasnovie. Ale dzieli je też kilka wieków od powstania, co dla mnie jednak w całokształcie miało mniejsze znaczenie. Mocno przereklamowany zamek w Branie wydał mi się mniejszą atrakcją niż zamek w Rasnovie, który niestety zachował się w nienajlepszym stanie. Nie jest jednak trudno sobie wyobrazić, jak musiał wyglądać w czasach swojej świetności, kiedy górował nad miastem.

Wspomniane przeze mnie miejsca, są do dziś żywe w mej pamięci jak obrazy. Zdarza się, że wracam do nich aby wspomnieć ich barwy, nastrój, a czasami to one same powracają niczym wybrane klatki negatywu mej pamięci.