Proponuję generalnie jutro się spyknąć i ustalić co się da a'propos wyjazdu.
Co do samego wsiadania w pojazd, proponuję wczesną porę poobiadową w sobotę - najgorszy odcinek drogi (znaczy Pologne) zrobimy wtedy przed zmrokiem, na świeżaka - w piątek o 18 po robocie nie jestem najchętniejszy do robienia 1,5 tys. kilometrów na dwóch kierowców, a i pasażerowie nie byliby chyba zachwyceni tak wypoczętym kierowcą
Dojechalibyśmy do Zermatt (bo zdaj się co do tego jesteśmy zgodni) jakoś na późne rano - jak gładko pójdzie, to może na jaką 10-11. Zapewne kemping w Randzie, może mały zwiad do samego miasteczka na rozgrzewkę i wywiad środowiskowy w ichniejszym TOPRze.
W takim wariancie w pon rano możemy wbijać na pierwszą bazę
Wojtas, dałbyś radę przytachać jutro namiot? obwąchałbym go jeszcze, coby się patykologii na wietrze nie uczyć potem
Jak kto ma jakie mapy, to niechby jutro wziął, ustalimy, co trzeba uzupełnić (a może nic i na miejscu kupić?)
Przewodniki pewnie sam przytacham.
Dawidos, pokombinuj, jak chcemy kwestię kuchni ułożyć - mam swoją wizję, ale nie chcę Cię zasugerować, może co lepszego wykminisz
Apteczki chyba nie ma co ukołchozowywać, każdy wie, ile plasterków potrzebuje
Papu, tak jak rozmawialiśmy (?), raczej oszczędnie wieziemy - najlepiej byłoby, jakby każdy swoje był w stanie zmieścić w mały (20l) plecaczek. Jako, że mamy samochód, nie pakujcie proszę plecaków a'la helikopter szturmowy (wszystko wisi wokół - pozdrawiam Dawida

), ino weźcie jaką drugą torbę na nieplecakowy szpej - zapasowe gacie czy cokolwiek w ten deseń. Namioty czy karimaty rzecz jasna upchniemy luzem.
***
O czym ważnym zapomniałem?