tyt5(Wywiad z Marcinem Gałązką, jedynym kursantem który uzyskał w tym roku uprawnienia PTG. Marcin ma 18 lat, jest uczniem czwartej klasy XVIII LO im. Zamojskiego; stan cywilny: kawaler.)

- Jesteś jedynym kursantem z kursu 1992/93, który zaliczył wszystkie wycieczki i przejścia, przebrnął przez egzaminy i został Przodownikiem Turystyki Górskiej. Czyżby to kurs okazał się tak trudny, że zakończyła go tylko jedna osoba, czy też poziom jego uczestników był tak niski, że nikomu więcej nie udało się dojść do końca?

- Myślę, że na kursie było wielu dobrych, potencjalnych przewodników. Nie udało im się go zakończyć często z przyczyn od nich niezależnych, np. długa sesja nie pozwoliła im na wyjazd na przejście letnie, na którym była tylko trójka uczestników.

- Na przejściu wiosennym było zaledwie 7 uczestników. Dlaczego tak mało? Czyżby sesja zimowa także się aż tak przedłużyła? Przecież kurs zaczynało ponad 60 kursantów.

- Hm, trudno powiedzieć... chyba nie wiem.

- Co Ci się najbardziej podobało na kursie?

- Najlepsze były wyjazdy, zarówno wycieczki jak i przejścia. Podobały mi się wykłady prowadzone przez prawdziwych fachowców np. z architektury czy ratownictwa oraz prowadzony przez Węża wykład z metodyki.

- Co Ci się nie podobało?

- Niektóre wykłady były beznadziejne, np.: wykład ze sprzętu. Przez ponad 2 godziny słuchaliśmy jak produkuje się polar czy gore-tex, itp. Przecież to nie kurs szycia!

- Czy coś byś zmienił na kursie?

- Myślę, że mogłoby być więcej wyjazdów w góry, gdzie przyszły przewodnik zdobywałby doświadczenie pod okiem instruktora. W końcu o wartości przewodnika decyduje właśnie jego doświadczenie. Zdaję sobie jednak sprawę, że dla przeciętnego ucznia czy studenta tych wyjazdów i tak jest wiele.

- Czy ze swoim doświadczeniem i uprawnieniami PTG czujesz się przewodnikiem?

- Uważam że ukończenie kursu nie daje podstaw do powiedzenia sobie, że jestem przewodnikiem. Kurs to wstęp, to zaledwie podstawy. Najważniejsza, przynajmniej dla mnie, jest praktyka. Nie czuję się wcale przewodnikiem górskim, bo brak mi właśnie praktyki.

- Czy planujesz przystąpienie do kursu wysokogórskiego?

- Na razie nie. Może za rok, dwa...

- Jak oceniasz trudność kursu?

- Dla mnie nie był on trudny. Niektórzy odpadają w trakcie kursu, ale jest to raczej wynik braku konsekwencji w tym co się robi niż obiektywnych trudności.

- Jak było na przejściu letnim?

- Wystrzałowo. Byliśmy w Rumunii, w Karpatach Marmaroskich, Tiblaszu i Górach Rodniańskich.

- Który z instruktorów utkwił Ci najbardziej w pamięci?

- W pozytywnym sensie to Butold, w negatywnym to... nie czuję do nikogo urazu.

- I tym pozytywnym akcentem zakończymy naszą rozmowę. Dziękuje Ci za wywiad.