Spis treści

Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło

Było jeszcze ciemno, ubierałem się pośpiesznie by zdążyć na wschód słońca. Gdy z aparatem w ręce wyszedłem przed schronisko, przywitała mnie mgła i śnieg. O słońcu mogłem tylko pomarzyć. Ale cóż, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Podczas gdy Czarek, Ewa i Krysia spali, ja miałem czas na oglądanie wiszących na ścianach metalowych cacek i obrazów.

Ponadto mogłem sobie pokonwersować z miła Zaolzianką. Dowiedziałem się paru ciekawych rzeczy o wschodnim skrawku Czech, który nie raz był punktem zapalnym w stosunkach między Polską a Czechosłowacją. Do dziś w niektórych miejscach Zaolzia Polacy stanowią 40 %, stąd dwujęzyczne nazwy w miejscowościach takich jak Jablunkov/Jabłonków. Wielu ludzi utrzymuje się z pracy w třineckiejhucie i kopalni w Karvinie. Pośród gęstej sieci szlaków i schronisk prężnie rozwija się turystyka.

Mimo, że wyruszyliśmy około południa mgła nie rozwiała się, a widoczność  uległa dużemu ograniczeniu. Mimo tego bez kłopotu trafiliśmy na Kozubową, gdzie z karpackiego oparu wyłoniła się nagle bryła niewielkiego kamiennego kościółka. Po jego oględzinach, zeszliśmy w dół do pobliskiej Chaty Kozubowa. Schronisko było zamknięte, więc poszliśmy dalej żółtym szlakiem do Navsia, skąd był już rzut beretem do Jablunkova.

Miasteczko to okazało się dla nas szczęśliwe, gdyż prawie od razu trafiliśmy na fajny hotel przy samym rynku. Wszystko mieliśmy pod nosem, od restauracji hotelowej poczynając, a na bankomacie kończąc. Miałem ogarnięty transport do Bukowca, więc nie musieliśmy się przejmować jak jutro wydostaniemy się z Jablunkova. Spędziliśmy kolejny przyjemny wieczór racząc się czeskimi kulinariami.

 

Cytaty dnia:

- Cholera ale mi się nie chce !

 

- Ale by tu były piękne widoki gdyby tylko było je widać.

 

- ... Tak, widzisz trzeba uważać z tą bezczelnością.

- To idziesz się myć ?, pytam po raz piąty.

 

 

DSCF7171DSCF7179