Drukuj

Pomysł Akcji Sprzątania Tatr narodził się w czasie obozu/rajdu letniego zorganizowanego przez SKG w lipcu tego roku, a dokładniej w Pieninach. Idąc w kierunku Góry Zamkowej i Trzech Koron widzieliśmy "tłumy" turystów podążających w tym samym kierunku lub wracający z Trzech Koron. Co jakiś czas mijaliśmy przepełnione śmietniki i kombinowaliśmy, co by tu dużego można zrobić. Chyba śmieci pozostawiane przez turystów nas zainspirowały, ponieważ w pewnym momencie padło hasło sprzątania gór. Najwięcej "turystów" odwiedza Tatry. W związku z tym postanowiliśmy przeprowadzić Akcję w Tatrach. Najstarsi kowale mówią "kuj żelazo póki gorące", więc zadzwoniłem do Wieśka (3 minuty po wymyśleniu Akcji) i przedstawiłem projekt.

Rozpocznij oglądanie zdjęćWiesiek jak to Wiesiek. Jak usłyszał o nowym szalonym pomyśle od razu podchwycił ideę i sprawa zaczęła się nakręcać. Skontaktował się z Fundacją "Nasza Ziemia" i zaproponował im partnerski układ. Studencki Klub Górski miał przeprowadzić Akcję Sprzątania Tatr włączając się do Akcji Ogólnopolskiej organizowanej przez Fundację. Okazało się, że byliśmy pierwszym klubem górskim w Polsce, który wyszedł z taką inicjatywą i zamienił pomysł w konkretne rozwiązanie.

Skontaktowaliśmy się z TPN-em i przedstawiliśmy nasz pomysł. Po kilku rozmowach przydzielono nam Dolinę Pięciu Stawów - moim zdaniem najładniejszą dolinę po polskiej stronie Tatr. Następnie wrzuciliśmy na forum dyskusyjne SKG informację o Akcji Sprzątania Tatr, jak również została wysłana informacja mailem do klubowiczów i sympatyków SKG. Po pierwszym spotkaniu w Hubertusie mieliśmy już 14 osób. Niemalże każdego dnia zgłaszały się nowe osoby. Co najważniejsze udział w Akcji zgłosiło dużo osób spoza SKG. W krótkim czasie projekt został dopięty na ostatni guzik. Mieliśmy wielu chętnych, zorganizowane bilety grupowe, darmowy nocleg w schronisku i stróżówce TPN, gorący posiłek, gadżety, busy oraz worki na śmieci i rękawice. Jedyną rzeczą o której marzyliśmy to ładna pogoda.

19 września spotkaliśmy się na Dworcu Wschodnim. Początkowa grupka 2-3 osób rozrosła się do 18 osób. Po męczącej nocy i spaniu na siedząco wyszliśmy o 545 na dworzec w Zakopanem. Przywitało nas rześkie poranne powietrze. Po chwili dołączyły do nas dodatkowe osoby i ruszyliśmy podstawionymi busami w stronę Polanicy i dalej do Wodogrzmotów Mickiewicza.

Wielkie Śmietnisko, fot. Paweł Kucharski

Do "Piątki" (Doliny Pięciu Stawów) dotarliśmy po 2 godzinach spokojnego podchodzenia. Słońce coraz bardziej omiatało dolinę swoimi promieniami rozbłyskując na fantastycznie czystym błękicie nieba. Po krótkim śniadaniu oraz zrzuceniu plecaków w przydzielonym nam pokoju w schronisku oraz stróżówce TPN-u poszliśmy ze Staszkiem - strażnikiem Tatrzańskiego Parku Narodowego obejrzeć teren Wielkiego Śmietniska, który mieliśmy posprzątać.
Teren wyglądał z pozoru niewinnie, dopóki nie zaczęliśmy po nim chodzić. Okazało się, że pod naszymi stopami jest mnóstwo szkła i innego żelastwa. O zgrozo dowiedzieliśmy się, że pracownicy schroniska od 1955 roku do 1980 roku włącznie wyrzucali tam śmieci związane z działalnością tego schroniska, zaś Akcja Sprzątania Tatr w Dolinie Pięciu Stawów zorganizowana przez Studencki Klub Górski jest pierwszą próbą oczyszczenia tego terenu. Żeby było ciekawiej to w "Piątce" są dwa miejsca zasługujące na "szczególną uwagę". Jest to wspomniany teren Wielkiego Śmietniska oraz teren Małego Śmietniska.

Nie zrażając się i nie podejrzewając jak dużo pracy jest przed nami zaczęliśmy przekopywać teren (śmieci były przykrywane przez kolejne lata warstwami ziemi). Część grupy zajmowała się oczyszczaniem terenu Wielkiego Śmietniska a pozostałe osoby wynosiły śmieci w pobliże schroniska, gdzie ostatecznie lądowały w wielkich 80 litrowych workach.

Słońce prażyło niemiłosiernie opalając jednocześnie uczestników Akcji swoimi promieniami. Co jakiś czas Staszek sprawdzał czy nam czegoś nie brakuje, donosząc wodę i organizując następną partię worków. W przerwach podziwialiśmy widok na Krzyżne i dolinę rozkoszując się przepiękną pogodą. W ciągu 7 godzin zebraliśmy ponad 2,5 tony śmieci. Była to zaledwie część śmieci zgromadzonych w ciągu kilkudziesięciu lat działalności schroniska. Żeby posprzątać cały teren Wielkiego i Małego Śmietniska trzeba zorganizować grupę ponad 100 osób lub poświęcić czas w ciągu co najmniej dwóch Akcji. Podjęliśmy jednak decyzję, że oczyścimy "Piątkę" w obu opisanych miejscach i w przyszłym roku zorganizujemy kolejną Akcję Sprzątania Tatr.

''Wykopaliska'' zakończone, fot. Paweł Kucharski

Słońce chyliło się ku zachodowi, co dawało się odczuć również po obniżającej się temperaturze. Skończyliśmy sprzątać około godz. 1800 wynosząc w pobliże schroniska pozostałe worki ze śmieciami. Mimo zmęczenia byliśmy zadowoleni z efektów naszej pracy. Dopiero stojąc przy ustawionych workach mogliśmy docenić efekty całodniowego sprzątania. Mimo tłoku w schronisku znaleźliśmy kilka wolnych miejsc i złożyliśmy obiadowe zamówienie. Dzięki uprzejmości firmy Karpaty - Schroniska i Hotele PTTK zarządzającej m.in. schroniskiem w "Piątce", każdy uczestnik Akcji mógł wybrać rodzaj posiłku odpowiadający jego gustom. Wieczorem mieliśmy zaplanowane slajdowisko z Afryki oraz Rumunii. Ponieważ w schronisku przybywało coraz więcej turystów oraz "ludzi gór", szanse na poprowadzenie slajdowiska z każdą chwilą malały.

Z pomocą przyszedł Staszek - wspomniany strażnik TPN. Włączył generator w stróżówce, dzięki czemu zrobiliśmy slajdowisko w kameralnej atmosferze około 30 osób zebranych w niedużym pokoju. Część z nas podziwiała fantastyczne slajdy z Afryki (prezentowała Maja Waltenberger) oraz Rumunii (Bartek "Wariat" Lechowski), zaś niektórzy zdecydowali się na oglądanie nieba rozświetlonego milionami gwiazd.

Grupa na Kozim Wierchu, fot. Paweł Kucharski

Następnego dnia postanowiliśmy zrobić sobie dzień lightowy. Po zdaniu relacji z przeprowadzenia Akcji Józkowi Chowańcowi z Dyrekcji TPN-u oraz Staszkowi, wyruszyliśmy w stronę Koziego Wierchu. Część osób weszła na Kozi na lekko - pozostawiając plecaki w stróżówce u Staszka, a pozostałe osoby zdecydowały się na podchodzenie z plecakami, zejście Żlebem Kulczyńskiego do Buczynowej Doliny i stamtąd do schroniska Murowaniec. Ostatecznie po całodniowym łojeniu po skałach spotkaliśmy się w Zakopanem i poszliśmy do jednej z knajpek przy Krupówkach. Wrzuciliśmy co nieco "na ruszt" ruszyliśmy do pociągu "byle jakiego nie dbając o bagaż ani o bilet". Następnego dnia znaleźliśmy się z powrotem w Warszawie.

Mam nadzieję że w przyszłym roku grono uczestników Akcji będzie co najmniej tak duże, jak w czasie tegorocznej Akcji. Sądzę że warto zadbać nie tylko o dobre towarzystwo, sprzęt i pogodę, ale również o nieskazitelność przyrody.