Marta Cobel-Tokarska

Mój wyrzut sumienia


Kiedy siedzisz sobie w Paryżu, dostajesz internetowe zaproszenie na Wielką Wyprawę i wiesz, że nawet palcem nie kiwniesz w jej przygotowaniu -

Kiedy pytają Cię: a gdzie wy właściwie jedziecie? A kto załatwił sprzęt? A kto kupił jedzenie? A macie mapy? A Ty nie odpowiadasz, bo i co masz powiedzieć -

Kiedy myślisz o wszystkich, którzy też by pojechali, gdyby nie -

Kiedy patrzysz na wypchany Woodpacker 90 i myślisz sobie, że Twoja sześćdziesiątka jest - bagatela! - o jedną trzecią lżejsza -

Kiedy słuchasz, że spali na lodowcu, że rozmrażali nad epigazem buty, że wpadli do szczeliny -

Kiedy na zimnym biwaku grzejesz się w przytulności swojej puchówki, a ktoś ma tylko polar i przemoczone w potoku spodnie -

Kiedy wiesz, że na Ciebie czeka Bajkał, a na kogoś już tylko Warszawa -

Kiedy w dolince wezbranej rzeki zasypiasz w suchym śpiworze, a o szóstej rano budzą Cię głosy tych, którym w nocy woda podeszła do namiotu -

Kiedy słuchasz czyjegoś kaszlu, bo to nie Ciebie zawiało w pociągu -

Kiedy niesiesz damską porcję, a jesz tyle co chłopcy -

Kiedy stać Cię jeszcze na prowiant, na suweniry, na metro w Moskwie, a ktoś będzie jadł w pociągu "pilaw" z proteiny i ryżu, zaparzony wrzątkiem z kipiatoka -

Kiedy opowiadasz o wakacjach tym, co lato przeleżeli chorzy, tym, co usychali ze smutku, tym, co jedno i drugie -

Jak jest, powiedz? Trochę wstyd.