Koleżanki i koledzy!
Jak dowiaduje się nasz tajny współpracownik są wśród klubowiczów tacy, którzy niestety pracują w aparacie władzy, a konkretniej w tzw. resortach prezydenckich. Nie wiemy na ile dokładne są nasze informacje, ale ptaszki na drzewach ćwierkają, więc zapewne tak właśnie jest. Podpowiedziały nam nawet rysopis rzeczonego osobnika: wiek około 25-27 lat, lekko krępa budowa ciała, włosy kędzierzawe, ostatnio nosił brodę. Znaki szczególne: okulary tzw. "rowerki". Dla ułatwienia dodamy, że był przedmiotem westchnień niejednej kursantki.
Ostrzegamy wszystkich, aby nie wypowiadać się w jego obecności na tematy polityczne, a zwłaszcza nie lżyć Wielkiego-Ale-Coraz-To-Mniejszego-Elektryka, a tym bardziej nowo nam panującego Ko-Muszka-Elekta, bo grozi to odłączeniem prądu w mieszkaniu, a nawet dłuższym przebywaniem w miejscu przymusowego odosobnienia.

Grupa życzliwych przyjaciół
(podpisy nieczytelne)

Kochana Redakcjo!
Pragnę donieść, iż jakieś wrogie siły zaczęły działać na terenie naszego klubu. Bo oto niektórym klubowiczom nie wystarczają już cotygodniowe spotkania w salce klubowej, lecz przenoszą się później (a co gorsza, ciągną za sobą innych) w miejsca nazywane przez pospólstwo "knajpami" (brr..). Najczęściej można ich (tych obrzydliwych prowodyrów, a także nieszczęsne ofiary opętania) spotkać w "Pasiece" przy ulicy Freta 5/7. A najgorsze jest to, co oni tam robią. Żeby jeszcze..., ale oni z reguły piją colę, lub co gorsza sok grapefruitowy (czasem nawet mieszają - ohyda! Pamiętasz Adasiu?) i rozmawiają.
Zachowanie takie przynosi ujmę naszemu klubowi, więc apeluję o zaniechanie tego niecnego procederu.
Zjednoczmy się wszyscy i zbojkotujmy, powtarzam, zbojkotujmy colę i soczki. Żyjmy! A jak powtarza nasz klubowy kolega, którego nazwiska nie zdradzę (Olgierd T.) - Trzeba pić! Tak więc urządźmy pikietę w wyżej wymienionym lokalu. Im będzie nas więcej, tym mniej miejsca zostanie dla owych zagubionych dusz.

Zbulwersowana młoda kursantka