karp.jpg

Czasy jak widać się zmieniają. Tzw. ochlokracja (t.j. władza tłumu) doprowadza regularnie do radykalnych przetasowań na górze. Kolejni "władcy" dorwali się do koryta i tak niestety musi być. Okresową wymianę kadr można zaobserwować nie tylko w skali makro (nasz biedny, środkowoeuropejski kraik), ale też w skali mikro (np. SKG). Klub nasz także zmienia właśnie "wierchuszkę" przy pomocy Walnego Zebrania. Zupełnie przypadkiem równocześnie nastąpiło wielkie trzęsienie ziemi w redakcji Waszego Ulubionego Biuletynu. Zdziesiątkowana i kompletnie niezdolna do działania Stara Redakcja (a właściwie jej kolejne wcielenie) uroczyście oddaje władzę Nowej Ekipie.

Nie będziemy gromko oskarżać naszych byłych mocodawców (może dlatego, że ich nigdy nie było) ani tym bardziej naszych redakcyjnych następców również, o to, że przeprowadzili zbrodniczy zamach na demokrację i o ograniczanie swobód obywatelskich. Nie będziemy (niczym redaktor Wołek Tomasz, gdy odchodził z "Życia Warszawy") rzucać się z rozdartym na piersiach T-shirtem na próg redakcyjnego pomieszczenia. Pokoleniową zmianę kadr przyjmujemy z podniesionym czołem. W przeciwieństwie do naszej "elity" (tej w skali makro) potrafimy się wykazać wybitną kulturą polityczną (co usiłuję Wam właśnie Drodzy Czytelnicy udowodnić).

Przekazanie władzy w naszej redakcji odbyło się bez żadnej ochlokracji (proszę nie kojarzyć z piciem) ani tym bardziej demokracji. Po prostu samozwańcy sami zastukali do drzwi i z wielka ulgą oraz całkowicie bez walki przekazaliśmy im pałeczkę. A pałeczka przybrała postać garści cennych uwag jak dać sobie radę z tak niewdzięcznym zadaniem jakim jest redagowanie naszego biuletynu klubowego.

I co z tego wszystkiego, Drodzy Państwo, wynika? Żądza władzy kolejnych ekip i związana z tym okresowa wymiana rządzących to niestety zjawisko normalne. I może właśnie teraz nadszedł dobry moment by wygłosić uwag parę na temat istoty władzy. Najlepiej wypowiedział się "w tym temacie" jak zwykle nasz klasyk, czyli Andrzej Mleczko. Konkretnie w albumie białym (na stronie 91) jest taki rysunek, na którym ubrany w ciemny garnitur, elegancki pan zamawia sobie obiad w restauracji. Po złożeniu pełnego zamówienia dodaje jeszcze na zakończenie: "A za surówkę dziękuję. Po surówce ogarnia mnie straszliwa żądza władzy". I teraz właśnie wysnuć można ostateczne wnioski. Władza jest jak narkotyk i jak surówka z kiszonej kapusty, papryki (ukłon w stronę Tomasza P.), pomidorów i ogórków. A na sam wierzch surówki rzucić można jeszcze kawałek ostrygi. ("The world is my oyster" jak śpiewał jakieś 15 lat temu pewien mało znany zespół).

Wracając jednak do naszej ponurej rzeczywistości. Nowa redakcja Biuletynu (jak każda nowa władza) oczywiście dużo nam wszystkim obiecuje. Ponoć Biuletyn ma się teraz ukazywać dwa razy w roku, ponoć ma być bardziej związany z codziennym życiem klubu. Może redakcja zechce nam, przy okazji, rozdać chociaż po 10 milionów??? Jak zwykle z obietnic nowej władzy można się śmiać, aż do oberwania wątroby. Nasz nowy Zarząd oraz Prezes także już zaczęli coś tam obiecywać. Dokładnie nie wiadomo jeszcze co, ale mechanizm władzy zaczyna działać normalnie. Jak to będzie na prawdę tego niestety nikt nie wie. Jedno jest za to pewne: ode mnie i od moich felietonów tak łatwo się niestety nie uwolnicie.