Największą wadą typowych materaców pneumatycznych, która dyskwalifikowała je z turystyki pieszej, górskiej, alpinizmu, jest ich duża waga 3-4 kg. Powszechnie więc korzysta się z materacyków piankowych, czyli karimat. Są one bardzo lekkie, lecz śpi się na nich twardo jak na desce, kiepsko też izolują od podłoża, zwłaszcza gdy się śpi na śniegu lub lodzie. Wszystkich tych wad pozbawione są samonadmuchujące się materace firm Therm-a-rest i Salewa. Ważą one ok. 800 gr., mają rozmiar normalnej karimaty, a grubość ok. 2,5-3 cm. Wykonane są z grubego, nie przepuszczającego powietrza nylonu wypełnionego elastyczną, porowatą pianką. Po rozwinięciu materaca i odkręceniu zaworu, pianka się rozpręża, zasysając przez zawór powietrze. Po kilku minutach zakręca się zawór i można już się kłaść. Na materacu śpi się miękko i wygodnie. Ma się zapewnione 100% termoizolacji od podłoża. Wadą materaca jest spora wrażliwość na takie uszkodzenia jak przekłucie. Łatwo go jednak naprawić, nawet na biwaku i na mrozie. Kolejną istotną wadą jest, niestety, wysoka cena 1,5-2 mln zł.

Swój therm-a-rest przetestowałem na wyprawie w Tien Szan, gdzie przez prawie miesiąc biwakowaliśmy na lodowcu. Nawet gdy się śpi na lodzie, od dołu nie "ciągnie", nie czuje się też uwierających zwykle kamieni spod podłogi namiotu. Therm-a-rest polecam wybierającym się w zimie pod namiot lub wyjeżdżającym w góry lodowcowe. Szkoda go brać w "kapustę", gdzie w traperskich warunkach łatwo go uszkodzić.