Ciężka dola Cicerona, czyli próba ustalenia programu 

- Pani jest kierowniczką tej szkolnej grupy, która z Pomorza zjechała w Góry Świętokrzyskie? 
- Nie jestem żadną kierowniczką, proszę pana przewodnika, tylko nauczycielką języka polskiego! Proszę pana! 
- Ale tu i teraz... 
- Nie będę panu, proszę pana, dwa razy roztłumaczała! Pan nie widzi, że jestem nauczycielką przedmiotową?! 
- Widzę, tylko teraz chciałbym... 
- To jak pan, proszę pana, widzi to pan, rozumie chyba? 
- Ale.... 
- No, to o co panu, proszę pana, w końcu się rozchodzi, bynajmniej? 
- Mnie się rozchodzi, otóż o to, żeby z panią ustalić program zwiedzania. Co będziemy tutaj na miejscu zaraz robić i oglądać? 
- To pan nie wie! Dobre sobie! I za to płaciły dzieci ze swoich pieniędzy i rodziców, żeby pan, proszę pana, teraz wziął i się zapytywał, jak jaki zagubiony. Pan nie wie co my chcemy? 
- Ano. Nie wiem i chciałbym ustalić z panią, jakie też ma pani preferencje i specjalne życzenia usługowe! 
- Aha. Ładnie. To pan, proszę pana, nic nie wie! Pan jest nie przygotowany! 
- Jestem. I naprawdę wiele wiem. Więc co panią interesuje? 
- Niech pan proponuje... 
- Może zobaczymy wnętrze katedry? Bilet wstępu do świątyni jest tani i kosztuje tylko złotówkę od osoby... 
- Cooo! Za to, że idę do kościoła mam płacić? Poszaleliście! 
- To może podejdziemy do uroczego klasztoru na wzgórzu za miastem? 
- A po co? 
- To jest unikatowy zabytek, otoczony rezerwatem przyrody. Perełka architektury... 
- Wie pan co, proszę pana, starych domów to ja się w życiu dosyć naoglądałam! Niech pan coś innego, ciekawszego, nam zaproponuje. 
- Zatem może niezwykły rezerwat geologiczny, skamieniałości sprzed milionów lat, wychodnie, krasowe leje? 
- Proszę pana, kogo obchodzi kupa kamieni ułożonych jeden na drugim? 
- Może pałacyk ofiarowany przez naród pisarzowi? 
- Jakiemu znowu? 
- A Sienkiewiczowi. Słyszała pani? 
- Nie. Nigdy. To znaczy o tym Sienkiewiczu to tak, ale o pałacu dla niego nie. To na pewno, proszę pana, odtąd daleko? 
- Skądże! Tylko 15 kilometrów. 
- Tak się spodziewałam! Pan, proszę pana, chce się za nasze pieniądze przewieźć. Nie, to mnie absolutnie nie interesuje! 
- Puszcza Jodłowa? 
- Mało to lasów widziałam w życiu? 
- Galeria malarstwa sarmackiego? 
- Na pewno. Tak, proszę pana, nie mamy co robić tylko obrazy oglądać... Nie wyrażam zgody! 
- Może zegary słoneczne? Trzecie na świecie zbiory! 
- Myśli pan, proszę pana, że nie wiem, która jest akurat godzina? 
- Skansen ludowego budownictwa? 
- Chałupy z drewna? Jak sobie takie rzeczy chcę obejrzeć to jadę na wieś, a nie tłukę się przez pół Polski w ten cały wasz region świętokrzyski! Pan wykazuje złą wolę. Pan, proszę pana, chce nas zbyć byle czym. 
- Może czas wolny, ruchome schody i McDonald's? 
- Widzę, że niepotrzebnie, proszę pana, pana najęłam! Niech już tak będzie, niech dzieci idą sobie same, pan też niech idzie w swoją stronę. Mówiono mi u nas, że tu jest jakiś region turystyczny, a tutaj jak widzę - nic nie ma! 

P.S. Przewodnik Ryszard B. nie znalazł nici porozumienia z nauczycielką Oleną S. Ech, nic tylko być przewodnikiem...