(Blitz)

Krótki paszkwil nt.:
"Jedynie prawdziwa historia powstania bazy"

 

- Psiakrew - zaklął zbój Madej i przeciągnął się, aż zatrzeszczały jego może znowu nie tak bardzo stare, ale za to do cna zreumatyzowane kości. Siedział na Krowiarkach już trzeci dzień, a nie trafił mu się żaden łup godny zachodu czy wschodu. Hej, nie tak to bywało za nieustraszonego barona De Vischek'a, który zbójcom życie umilał nieustannymi pościgami i obławami. Teraz baron w jakiejś tam Warszawie na kierowniczym stanowisku, podróżnych i kupców mało, a Madejowi nóż zaśniedział i toporek rdzą się pokrył. Już nawet nie ma do kogo gęby otworzyć i kilku słów zamienić, nie mówiąc o obrabowaniu kogo czy torturowaniu na budzącym grozę Madejowym Łożu.

Gdy tak dumał o ciężkich czasach transformacji ustrojowej, szmer jakiś niezwykły usłyszał i nagle stanął przed nim rycerz jakowyś straszliwy. Uzbrojony był po zęby. Na ekwipunek jego składał się hełm wielki, osmolony straszliwie, siekiera potężna a wyszczerbiona na wrażych łbach okrutnie, buty wielgachne, a tak ciężkie, że każdy z nich mógł czaszkę niedźwiedzia zgruchotać. Miał też tobół wielki na plecach, z którego przeróżne akcesoria wojenne, grozę budzące, wystawały. Zadrżał Madej, albowiem poznał typ wojaka rzadko pod Babią Górą spotykany, z opowieści mu tylko znany, kursantem zwany. Wojska kursanckie, napastujące ludzi głównie w innych częściach Beskidów, postrach budziły poprzez swoje pojawianie się nie wiadomo skąd - nie wiadomo gdzie i zjadanie wszystkiego, co tylko miało jakąś wartość odżywczą, od rzemyków skórzanych poczynając, a na standardowym kicie górskim kończąc. W dodatku kursanci chodzili zwykle co najmniej parami, jeśli nie w większych grupach. Zaraz też z krzaków wyłoniło się kilku innych osobników. Stanęli zaskoczeni, zaś jeden z nich - odznaczający się długą czarną brodą spytał: "Azaliż byłby to zbój Madej?".

Próżno Madej zaprzeczał - został rozpoznany. Zaraz też pojmano go i spętano, a nad ranem na posterunek żandarmerii odstawiono. Poniósł więc Madej zasłużoną karę. Zaś oddział kursancki przejął miejsce, gdzie zbój swe nieszczęsne ofiary torturował i tam założono bazę dla turystów, nazywając ją tradycyjnie "Madejowym Łożem"

 

Od redakcji: Oczywiście baza powstała w całkiem inny sposób i prawdopodobnie w innym nieco czasie historycznym. Kiedy? Tego zapewne najstarsi klubowicze nie pamiętają. Należy także stanowczo zdementować pogłoski, jakoby urządzenia do torturowania pozostałe po Madeju nadal były w użyciu.