Jeszcze na jesieni pojawiły się pierwsze projekty. Ktoś wspomniał o Kaukazie, inny o Sajanach. Spędziłeś pół nocy wpatrując się w rozłożoną mapę. Przez głowę przelatują dobrze znane nazwy: Tien-Szan, Pamir, Barguziny, Fany..., Tybet. Cała Azja leży u twoich stóp. Tak trudno się zdecydować.

Na początku stycznia ktoś zaproponował ci wyjazd w sierpniu do Mongolii. Może być i Mongolia. Trzeba jeszcze zebrać ekipę (na razie jest was trzech), ustalić szczegóły, no i czekać do lata. Sprawa komplikuje się nieco, bo dowiedziałeś się, że twoi znajomi wyjeżdżają w połowie sierpnia w Pamir, jeśli tylko chcesz możesz z nimi jechać... Mongolia odchodzi na dalszy plan.

W połowie marca w Klubie pojawia się ogłoszenie o wyprawie w Ałtaj. Piękne góry. Wyjazd na początku lipca.

Dwa tygodnie później zrezygnowałeś z Ałtaju na rzecz gór Czerskiego (ekipa bardziej ci odpowiada, tych od Ałtaju prawie nie znasz).

Góry Czerskiego pod koniec kwietnia płynnie zmieniają się w Kadar.

Zadzwonił do ciebie stary znajomy, któremu jak twierdzi, jeszcze w styczniu obiecałeś wspólny wyjazd na Kamczatkę. Na szczęście jest miękki, po długiej rozmowie przekonałeś go, żeby jechał w Kadar.

Na początku maja wydaje ci się, że wszystko gra. Lipiec spędzisz w Kadarze, a potem w Moskwie złapiesz znajomych i pojedziesz w Pamir.

W połowie maja pojawił się poważny problem, ktoś wpadł na pomysł aby jechać w Kaukaz (marzyłeś o Kaukazie od przedszkola). Przez tydzień kombinujesz jak wepchnąć Kaukaz między Barguziny, na które niepostrzeżenie zmienił się Kadar. A Pamir? Jak namówić tych z pierwszej wyprawy na wcześniejszy wyjazd? Układasz sobie plan rajdów pociągami: Brześć, Moskwa, Irkuck, Moskwa, Kijów, etc. Brakuje ci trzech dni, żeby spokojnie złapać tych od Kaukazu. Boisz się, że cię okradną podczas samotnej podróży, gdy pójdziesz do toalety. Jak grom spada na ciebie (na szczęście nie potwierdzona jeszcze) wiadomość o podwyżce cen biletów w Rosji. Forsa... Przecież o niej trzeba było wcześniej pomyśleć. Poczułeś nieodpartą chęć, żeby coś w tej delikatnej materii zorganizować.

Tymczasem pod koniec maja - piękna pogoda, kilka osób z Klubu jedzie na skałki. Nigdy tego nie próbowałeś, najwyższy czas. Jura, szare wapienne skały...

* * *

"O kur... Jakie fajne miałem mieć wakacje, nawet bez tego cholernego Kaukazu" - przelatuje ci przez głowę.

Koledzy troskliwie znoszą cię w dół do karetki pogotowia. Po upojnej jeździe lądujesz w szpitalu. Dali ci zastrzyk, możesz spokojnie leżeć i rozmyślać. Barguziny, Moskwa, Pamir oddaliły się o tysiące kilometrów, stały się nieistotne, nierealne.

* * *

Zacząłeś zdawać sobie sprawę, że wyrasta przed tobą całkiem nowy problem, inne wyzwanie. Ile czasu upłynęło, zanim w pełni zdałeś sobie z tego sprawę? Godzina? Dwie? Powoli dojrzewa w tobie przekonanie o konieczności działania. Ta myśl nurtuje cię coraz bardziej, wchodzi na pierwszy plan, przysłania horyzonty, atakuje natrętnie.

Staje się dla ciebie oczywiste, że nie ma innego wyjścia, że musisz działać. Podejmujesz decyzję, czekasz na odpowiedni moment i cichym, jakby nie swoim, skonanym głosem wołasz: - Siostro... siusiu!