Agnieszka "Calineczka" Cal

K2, jeden z najpiękniejszych szczytów świata będzie w czerwcu atakowany przez dwójkę polskich himalaistów: Wojtka Kurtykę i Krzysztofa Wielickiego. O planowanej wyprawie wspominał w trakcie wizyty w naszym klubie Andrzej Zawada. To dzięki niemu mogłam w maju spotkać się z Wojtkiem Kurtyką, który dokładniej opowiedział mi o swoich zamierzeniach. Spotkaliśmy się w Krakowie, gdzie w pobliżu kleparskiego rynku mieści się firma o awanturniczej nazwie "Orient Express".

Pan Wojtek przywitał mnie uśmiechem zza indyjskich sukienek i koralików, gościnnym ruchem zapraszając na zaplecze. Tam, wśród półek pełnych kolorowych materiałów długo opowiadał o górach, wspinaniu i motywacjach, które pchają ludzi gdzieś, gdzie piękno miesza się ze śmiertelnym niebezpieczeństwem, a radość i zachwyt z przerażeniem. W następnym numerze obiecuję relację z tej rozmowy.

Teraz kilka słów o samej wyprawie. Bierze w niej udział bardzo mały zespół złożony z trzech wspinaczy: wraz z Wielickim i Kurtyką górę chce zdobyć Amerykanin Carlos Buller - podobno jeden z najtwardszych ludzi świata. Himalaiści zamierzają poprowadzić na szczyt nową drogę zachodnią ścianą K2. Ekspedycja zyskała miano "Wyprawy na półksiężyc". Rzeczywiście na zachodniej ścianie łatwo wyróżnić łukowatą formację skalno-lodową, przypominająca sierp księżyca, biegnącą od podstawy ściany aż do wierzchołka, na prawo od przełęczy Savoya, z której działali Polacy na wyprawie Andrzeja Zawady. Baza stanie w tradycyjnym miejscu, na lodowcu Godwin Austen na wysokości 5000 metrów, w ostatnich dniach maja. Ładunek, który tragarze wniosą na lodowiec waży około 1500 kg. Złożą się na to: 10 namiotów osobistych, namiot - mesa, kuchnia, liny, sprzęt wpinaczkowy i żywność. Dwóch tragarzy wysokościowych będzie uczestniczyć w akcji tylko do wysokości 6400 metrów, czyli do miejsca od którego zaczynają się prawdziwe trudności. Tam też przewidywany jest kilkunastogodzinny odpoczynek. Potem w planach jest pokonanie ok. 1500 metrów w akcji prowadzonej non-stop i biwak w płachcie biwakowej na wysokości ok. 8000 m n.p.m. Stamtąd wspinacze chcą ruszyć do wierzchołka, żeby w ciągu następnej doby osiągnąć szczyt i zejśc maksymalnie nisko. Formacja którą zamierzają przejść himalaiści nie jest zagrożona natrętnym kamieniopadem, ani poprzegradzana serakami. Jest nadzieja, ze rozgrywając odpowiednie sekcje ściany w określonej porze dnia uda się ją przebyć dosyć bezpiecznie. Jeżeli, oczywiście w ogóle można mówić o bezpieczeństwie na szczytach Karakorum, gdzie każde załamanie pogody stanowi zagrożenie dla przebywających tam ludzi. Wiadomo też, że próba wejścia na szczyt nową droga niesie ze sobą wiele niebezpieczeństw nieznanych, niemożliwych do przewidzenia na podstawie zdjęć i wcześniejszych obserwacji. Na tym jednak właśnie - jak powiedział Wojtek Kurtyka - polega uroda nowej drogi. Na tym polega przygoda.

Jeśli wspinaczom powiedzie się, będziemy z nich bardzo dumni, tym bardziej, że dla Krzysztofa Wielickiego K2 będzie ostatnim z najtrudniejszych ośmiotysięczników, jakie zostały mu do zdobycia. By dorównać Jerzemu Kukuczce i Reiholdowi Messnerowi będzie musiał zdobyć jeszcze trzy stosunkowo łatwe szczyty, w tym Shishapangmę. Na pożegnanie Wojtek obiecał, że po powrocie z Karakorum spotka się ze mną, by podzielić się wrażeniami z wyprawy.