Pokazaliśmy w semestrze zimowym 2010/11

Alpejski maraton 13 x 4000
13.10.2010; Łukasz Supergan

1Supergan

 

Cel tej wyprawy, na pierwszy rzut oka, był karkołomny - wejście na 12 czterotysięczników Alp w ciągu miesiąca. Zadanie niełatwe, zwłaszcza gdy wysokość 4 tysięcy metrów przekracza się po raz pierwszy. Jednak jak się okazało nawet po najwyższych górach Europy da się chodzić szybko, choć wcale nie znaczy to - łatwo. Samotna wyprawa Łukasza zakończyła się po czterech tygodniach wejściem na 13 wierzchołków.

Jak wejść na swoje pierwsze cztery tysiące? Kim są ludzie mierzący się z najwyższymi wierzchołkami Europy? Czym grozi samotność na lodowcu? Dlaczego należy unikać alpejskich przewodników? Jak wygląda najpiękniejszy wschód słońca w życiu? O tym wszystkim opowie niniejszy pokaz. Opowieść o potędze gór, zmaganiu z własnymi słabościami i ludziach spotkanych wśród najwyższych szczytów Alp.


Łukasz Supergan - podróżnik, taternik i fotograf. Przemierza z aparatem góry Europy Środkowej. W 2004 roku jako pierwszy człowiek przeszedł samotnie łańcuch Karpat, pokonując dystans 2200 km przez terytoria 5 krajów. Zdobywca kilkunastu czterotysięcznych szczytów alpejskich. Autor artykułów i fotografii w czasopismach górskich i albumach, członek Klubu Wysokogórskiego Warszawa.

 

Afryka Nowaka
20.10.2010; Piotr Strzeżysz

2Strzezysz

 

Podczas pokazu Piotr pokaże zdjęcia i krótki materiał filmowy z wycieczki rowerowej po Sudanie, Zimbabwe i RPA. Podróż była fragmentem rozpoczętego w listopadzie ubiegłego roku przedsięwzięcia „Afryka Nowaka", realizowanego w celu popularyzacji postaci polskiego podróżnika Kazimierza Nowaka, który jako pierwszy na świecie przejechał rowerem Afrykę z północy na południe i z powrotem.


Kilkudziesięciu rowerzystów zamierza jak najwierniej powtórzyć trasę, jaką przebył Nowak, jadąc w formie „sztafety", pokonując ją w zmieniających się co miesiąc składach osobowych. 
Piotr opowie nam o przygodach na trasie Wadi Halfa-Chartum, opisze sudańskie przysmaki, takie jak surowa wątróbka z wielbłąda, opowie o ludziach, o tym, dlaczego lepiej nie fotografować kobiet i jak wygląda sudański akademik. Będzie o przygodach podczas nocnej przeprawy przez busz i odganianiu lwów rowerową trąbką, jeździe po torach kolejowych w poszukiwaniu śladów Kazimierza Nowaka, jedzeniu sadzy, za którą płaci się pulami albo kwachami, jak i o muzycznym studio w środku buszu. Zapraszamy na pokaz.


Przez śniegi Zielonego Lądu – Grenlandia 2008

27.10.2010 Wazari Team Poland (Grzegorz Gontarz, Szymon Gontarz, Piotr Zaśko)

IMG0116_resizeAS

Polarna ekspedycja przez największy (zaraz po Antarktydzie) lądolód Ziemi. 2500 metrów n.p.m., 665 kilometrów, 300 kilogramów bagażu... 35 dni, 2 huragany, ekstremalnie niskie temperatury... Trzy osoby, jedno marzenie i jeden cel – trawers największej wyspy Świata. Marzenie... które przerodziło się w walkę o przetrwanie. Kilkutygodniowe zmagania z lodem, śniegiem, wodą i wiatrem - zakończone sukcesem!

Prezentacja zostanie podzielna na dwie części. Zostaną przedstawione zdjęcia dokumentujące wyczyn, a następnie film, który został nakręcony podczas ekspedycji. Prezentowane zdjęcia pokażą przede wszystkim problemy oraz warunki, z jakimi trzeba się zmagać na największej wyspie świata.

PACYFIK - wyspy szczęśliwe
Fidżi, Samoa, Tonga, Polinezja Francuska i Wyspa Wielkanocna
10.11.2010; Gosia Preuss-Złomska i Marcin Złomski

4_PACYFIK

 

Wyspy Południowego Pacyfiku widziane z lotu ptaka to niewielkie skrawki lądu rozrzucone po bezkresnym błękicie największego oceanu świata. Lśnią w słońcu, mienią się kolorami i zachwycają różnorodnością. Białe plaże i turkusowe laguny rajskich atoli Polinezji Francuskiej zachęcają do błogiego lenistwa, ale nie ulegniemy mu na długo. Odwiedzimy wielokulturowe Fidżi, gdzie zapachy indyjskich potraw mieszają się z aromatem tradycyjnego napoju Polinezyjczyków zwanego kava. Na Tonga - ostatnim Królestwie na Pacyfiku - wylądujemy w czasie Wielkanocy, gdy wielogłosowe, polinezyjskie śpiewy rozbrzmiewają we wszystkich kościołach. Na Samoa przyjrzymy się tradycyjnym domom fale i powędrujemy w głąb zielonego interioru, a na Wyspie Wielkanocnej spróbujemy zgłębić tajemnicę monumentalnych posągów moai. Historia o „człowieku-ptaku” przeniesie nas w świat mitów i legend. Na Pacyfiku odkryjemy krainę uśmiechniętych wyspiarzy żyjących z dala od zgiełku wielkiego świata, cywilizacji i problemów współczesności.
Prezentowane zdjęcia powstały w trakcie dziesięciomiesięcznej podróży poślubnej dookoła świata. Po pokazie z Nowej Zelandii i Patagonii to trzecia odsłona tej wyprawy w SKG.

Gosia Preuss-Złomska i Marcin Złomski - doktorantka socjologii i dyplomowany kontrabasista; oboje są także absolwentami SGH. Znacznie lepiej odnajdują się jednak jako podróżnicy, fotografowie, przewodnicy wypraw. Gdy poznali się na pokazie slajdów podróżniczych on miał już za sobą wędrówkę w głąb peruwiańskiej dżungli, przemierzył Afrykę od Kairu do Kapsztadu i odwiedził klasztory buddyjskie w Tybecie; ona wspinała się w górach Azji i podziwiała bezkres mongolskiego stepu. Od tej chwili wyjeżdżali już razem, aby w końcu ruszyć w 10-miesięczną podróż poślubną dookoła świata. W sumie odwiedzili ponad siedemdziesiąt krajów na sześciu kontynentach. Więcej na www.5stronaswiata.pl.

 

Odyseja nepalska 2067,
czyli śniadanie wielkanocne na 5 tysiącach metrów

17.11.2010; Jaga Przewłocka, Łukasz Chojecki

Nepal_skg2

Jadąc na wiosnę do Nepalu, nie zdawaliśmy sobie sprawy, że to podróż nie tylko w przestrzeni, ale i w czasie. Bo po kilkunastu dniach wędrówki wokół Annapurny, po porankach z widokiem na ośmiotysięczniki i po mroźnych wieczorach spędzanych na rozmowach jak najbliżej pieca – zeszliśmy na dół, gdzie razem z tłumami mieszkańców Doliny Katmandu powitaliśmy Nowy Rok 2067.

Wcześniej mieliśmy raczej jednak wrażenie podróży w przeszłość, nie w przyszłość – idąc przez kamienne wioski, w których czas zatrzymał się setki lat wcześniej; spotykając Nepalczyków wypasających jaki tak samo jak ich dziadkowie; mijając świątynie wybudowane dziesiątki, a czasem setki lat wcześniej.

Teraz, z powrotem w 2010 roku, najlepiej pamiętamy dwa kontrastujące wrażenia: zupełną ciszę, spokój i majestat Himalajów oraz zaskakujący po tej ciszy gwar miast: kramiki, uliczki, motory, tłumy, kolory, zapachy...

I te właśnie nastroje chcemy pokazać na naszych zdjęciach – zapraszamy!

MAROKO - autostopem
24.11.2010; Eliza Hynda i Leszek Hynda Jr.

6_Maroko

Naszym pierwotnym planem na te wakacje było objechanie Polski na rowerach. Jednak pewnego dnia trafiła w moje ręce książka o Maroko, a po pewnym czasie znaleźliśmy też bardzo tanie bilety, więc plany automatycznie uległy zmianie.W efekcie pod koniec sierpnia lecieliśmy już do jednego z najbardziej orientalnych krajów chociaż położonego na południowy-zachód od Polski.

Zachaczyliśmy o różne regiony Maroka: Wybrzeże Atlantyku, Góry Atlas oraz Saharę. Odwiedziliśmy między innymi święte miasto muzułmanów, zasypaną przez wydmy osadę na końcu świata, najpiękniejszą glinianą wioskę oraz wiele innych zakamarków Magrebu. 
Doświadczyliśmy na własnej skórze uciążliwości jaką niesie ze sobą ramadan. Spotkaliśmy wielu fałszywych przewodników i innych naciągaczy, którzy wszelkimi sposobami próbowali wyłudzić od nas pieniądze.

Największą przygodą jednak było podróżowanie stopem i poznawanie przyjaźnie nastawionych do nas ludzi. Czasami ich gościnność była wręcz zaskakująca. Najlepiej wspominamy pobyt w Imilszil w Atlasie Wysokim, gdzie spędziliśmy niezapomniane chwile z tamtejszymi góralami przy ognisku i berberskiej whisk'y.

To, co szczególnie utkwiło nam w pamięci to niezapomniane smaki i zapachy.Na slajdach postaramy się przedstawić wszystko to co spotkało nas podczas wyjazdu.

Zapomniane Zakaukazie
01.12.2010; Grzegorz Petryszak

7_Gruzja

„Podobno, kiedy Bóg stwarzał świat, narody kłóciły się zacięcie, który kawałek zająć. Tylko Gruzini znudzeni czekaniem rozłożyli się wygodnie na mateczce ziemi i zaczęli wesoło biesiadować. Pan Bóg zmęczony 6 dnia wieczorem przechodząc obok zobaczył świętujących Gruzinów. Tak się rozczulił biesiadującymi, że powiedział: kiedy inni zawzięcie walczyli o najlepszy kawałek ziemi dla siebie wy zachowaliście spokój. Spodobaliście się mi. Został mi jeszcze mały kawałek ziemi, który miałem przeznaczyć dla siebie. Ale oddam go Wam."

Grzegorz Petryszak, dziennikarz, autor przewodników po górach Bułgarii i Włoszech, właściciel Klubu podróżników Gotramping (www.gotramping.pl) zaprasza na wizytę w tym doświadczonym przez los kraju.

Pojedziemy przez winne wzgórza na wschodzie Gruzji do jednego z najstarszych monastyrów - David Gareji. Wdrapiemy się na zbocza Kaukazu oraz wykąpiemy się w Morzu Czarnym. A przede wszystkim doświadczymy gościnności Gruzinów.

 

Same, same but different - Laos 2010

08.12.2010; Magdalena Angulska, Paweł Podbielski

8-Laos

 

Miał być trekking w dżungli, byl, ale w górach i to na plantacjach herbaty. Mieliśmy kupić skutery, nie udało się, ale za to przemieszczaliśmy się łodziami. Miały być wsie kryte strzechą, były, ale z antenami satelitarnymi. Laos dziwił na każdym kroku i im bardziej przemieszczaliśmy się na północ, tym bardziej okazywało się, że nic nie jest takie jak sobie wyobrażaliśmy, bądź jak byśmy chcieli. To kraj twardy, który uczy pokory, gdzie życie podporządkowane jest nieokiełznanej naturze, a ludzie, choć mili, do obcych podchodzą z pewną rezerwą. Czy było warto? TAK, bo w końcu znaleźliśmy miejsce, gdzie worek ryżu ma większe znaczenie niż pieniądz i nikt nie czeka na turystów.

Long Walk

12.01.2011; Bartosz Malinowski, Tomasz Grzywaczewski, Filip Drożdż

syberia

Wyruszyli w maju 2010 roku na niezwykle trudną 6 miesięczną wyprawę. Przebyli blisko 8 tys. km podążając śladem polskiego żołnierza Witolda Glińskiego który w 1941 roku zbiegł z sowieckiego łagru i pieszo dotarł do Kalkuty w Indiach.

Spłynęli rzeką Leną 2000 km łapiąc na stopa barki transportowe i motorówki, pieszo przedzierali się przez 1000 km dzikiej tajgi, konno pokonali północne stepy i góry Mongolii by przez ostatnie 3 miesiące wyprawy przejechać na rowerach ponad 4500 km przez Pustynię Gobi, Chiny, Wyżynę Tybetańska, Himalaje Nepalu oraz Indie.

Long Walk Plus Expedition - to hołd dla polskiego bohatera Witolda Glińskiego oraz wszystkich Polaków którym nie udało się wydostać z nieludzkiej ziemi. To wyprawa, która skłania do rozmowy na temat historii Polski, patriotyzmu oraz pragnienia poznania świata i pasji życia.

Korytarz Wachański - Afganistan bez talibów

19.01.2011; Bartek Tofel

afganistan

Projekt Afganistan 2010 stanowił nawiązanie do bogatych polskich tradycji wspinaczkowych i eksploracyjnych w górach Afganistanu. Była to pierwsza polska wyprawa do tego kraju od 33 lat. Uczestnicy działali w rejonach poprzednio praktycznie nie odwiedzanych. W ciągu dwóch tygodni udało im się zdobyć 8 prawdopodobnie dziewiczych wierzchołków o wysokości od 5030 do 5736 metrów. W czasie karawany do miejsca działalności górskiej 14 Polaków miało okazję zetknąć się z kulturą lokalnych mieszkańców - wyznających bardzo ciekawą odmianę islamu Wachów oraz nomadycznych Kirgizów - o której, z chęcią opowiedzą.
Więcej informacji na stronie: www.afganistan2010.pl

Od Tatr do Kaszmiru

26.01.2011; Adam Piechowski

Kaszmir

Samotna podróż z 100 USD w kieszeni, drogą lądowa, przez Związek Sowiecki, Iran, Afganistan (tuż po zamachu stanu), Pakistan do Indii, gdzie nawet udało mi sie dotrzeć do Kaszmiru i do jednego z himalajskich lodowców (Kolohai). Koleją, autobusami, ciężarówkami, statkiem, konno, a nawet na dachu pociągu. W drodze powrotnej odmówiono mi wizy do Iranu i musiałem na nią czekać wiele dni w pakistańskiej Quetcie, skończyły sie pieniądze, w Teheranie uciekł mi kursujący raz w tygodniu pociąg do Stambułu - ale jakoś dotarłem z powrotem do kraju! Taka to była podróż -  zwłaszcza jak na owe czasy - niezwykła, pełna przygód, o jakich dzisiaj się raczej nikomu nie śni. Opowiem o realiach podróżowania w latach '70, o moich tatrzańskich początkach, o sprzęcie, jaki wówczas był dostępny, o trudnościach wyjazdów w inne góry, nawet na Słowację, o pierwszych wyjazdach do Bułgarii i w Alpy.

 

Ludzkie oblicze reżimu - Persja 2010

02.02.2011; Marcin Kruczyk

Iran_K1_0646

 

Iran. Obecnie dźwięk tego słowa budzi strach i niepokój. Skojarzenia, jakie od razu przychodzą do głowy prowadzą w kierunku terroryzmu, srogiego reżimu, religijnych fanatyków, poniżanych i zniewolonych kobiet, programu nuklearnego aż wreszcie Al Kaidy i Osamy bin Ladena. Wyjeżdżając do Iranu oduczaliśmy się mówić, że coś jest „bomba”, żeby przypadkiem nie wpakować się w jakieś kłopoty.

Po powrocie stamtąd kraj ten odzyskał dla mnie swą starożytną nazwę Persji. Obecnie, gdy myślę o Iranie, skojarzenia, które przychodzą do głowy to ludzie z klasą i godnością, nadzwyczajna gościnność, wspaniała architektura, dywany tkane przez nomadów, kraina poetów i uśmiechniętych, szczęśliwych ludzi…

Pierwszy kurs Sekcji Wysokogórskiej ruszył jesienią 2002 r. z inicjatywy taternika i działacza klubu Pawła Winiszewskiego. Wzieły w nim udział zaledwie cztery osoby! Od tamtego czasu nasze kursy ukończyło kilkaset osób, a my odbyliśmy wiele wspólnych wyjazdów. Nasze szkolenia oparte są o program opracowany przez Polski Związku Alpinizmu. Współpracujemy ze świetnymi instruktorami, a na czas szkolenia oferujemy naszym kursantom najlepszy sprzęt. Absolwenci naszego Zimowego Kursu Turystyki Wysokogórskiej regularnie jeżdżą na wyprawy w góry wysokie i mogą pochwalić się wejściami na takie szczyty jak: Mont Blanc, Elbrus, Kilimandżaro i Aconcagua (żeby wymienić tylko te, które zaliczane są do Korony Ziemi).

Żeby dołączyć do Studenckiego Klubu Górskiego (SKG) nie musisz być studentem, przewodnikiem, nie musisz mieć za sobą tysięcy GOT-ów w górach. Większość naszych klubowiczów ma za sobą (albo jest w trakcie) przygodę z kursem przewodników, ale nie jest to wymagane. O większości wyjazdów informujemy na stronie oraz przez infolistę (każdy może się na nią zapisać). Jendak co jakiś czas organizujemy wydarzenia tylko dla klubowiczów, klubowicze mają też często pierwszeństwo z zapisach na wyjazdy. Zanim do nas dołaczysz, chcielibyśmy Cię lepiej poznać, dlatego są pewne warunki:

  • udział w 3 wyjazdach, które łącznie obejmą co najmniej 10 dni górskich
  • jeden z tych wyjazdów musi być co najmniej 4-dniowy (pozostałe mogą być weekendowe)

Później wystarczy złożyć podanie podpisane przez 2 członków SKG. Nie musi być do bólu formalne - mieliśmy już wnioski na biletach tramwajowych z Lwowa, liściach, piernikach... 

Roczna składka członkowska wynosi:

  • dla studentów - 20 zł
  • dla pozostałych osób - 40 zł

Nowi członkowie płacą dodatkowo jednorazowe wpisowe w wysokości 10 zł.

Roczna składka powinna zostać wpłacona najpóźniej ostatniego dnia lutego danego roku na wskazane konto.

W przypadku osób dołączających do SKG składka oraz wpisowe powinno zostać wpłacone maksymalnie 14 dni od dnia poinformowania zainteresowanej osoby przez Zarząd o dołączeniu do Klubu.

W uzasadnionych przypadkach Zarząd może zwolnić członka Klubu z obowiązku opłacenia składki członkowskiej lub zmienić mu wysokość składki.

Dane do przelewu

Nr konta: 84 1600 1462 1740 5639 1000 0001
tytuł: imię i nazwisko - składka członkowska rok
Studencki Klub Górski 
ul. Krakowskie Przedmieście 24, 00-927 Warszawa

Składki członkowskie są praktycznie jedynym źródłem przychodów Klubu i muszą pokryć koszty całorocznej działalności. Bardzo prosimy o regularne ich opłacanie, najlepiej na początku roku.

Przypominamy, że liczy się ciągłość i nie można mieć przerw w opłatach. Np. jeśli ostatnią zapłaconą składkę mamy za 2021 r. to nie możemy zapłacić za 2023 r. bez uregulowania należności za 2022 r. Wszelkie wpłaty w pierwszej kolejności zostaną przekazane na pokrycie zaległości.

Chcę działać!

Zachęcamy wszystkich chętnych do zaangażowania w działalność Studenckiego Klubu Górskiego. Jedynym wymaganiem jest chęć działania - wystarczy odezwać się na adres zarzad(at)skg.uw.edu.pl. W miarę możliwości z przyjemnością pomożemy w realizacji ciekawych pomysłów.

Poniżej znajduje się lista działań do których poszukujemy zainteresowanych. Nawet osoby dysponujące paroma godzinami w miesiącu mogą zadeklarować chęć pomocy w wybranym temacie.

Rajdy i wydarzenia

Zawsze mile widzianei są przewodnicy oraz osoby, które chcą się podjąć koordynacji całości lub poszczególnych zadań. W ciągu roku organizujemy Rajd Jesienny i Wiosenny (Pieniny-Gorce), rajdy w różne części Beskidów (przez cały rok), rajd wewnątrzklubowy, spotkania wigilijne i wielkanocne, ogniska, slajdowiska... A jeśli masz na coś pomysł na coś, czego jeszcze nie robimy - nie ma sprawy, zaczniemy to robić :)

Public relations

Masz ochotę podział w mediach społeczbościowych? Mamy konto na Google, Youtube, Facebooku i Instagramie... Może interesuje Cię działaie strony www? Masz smykałkę do kręcenia lub montażu filmików? Może chciałbyś się sprawdzić w kontakcie z patronami medialnymi albo poszukiwaniem partnerów/sponsorów?

Biblioteka

  • pomoc w ewidencjonowaniu książek
  • katalogowanie nowych pozycji
  • pozyskiwanie nowych egzemplarzy
  • wypożyczanie i odbieranie książek

Artykuły, relacje

Pozostałe

  • pomoc w prowadzeniu księgowości
  • tworzenie banerów, grafik itp.
  • stworzenie ewidencji majątku, w tym bazy sprzętowej
  • opieka nad bazą sprzętową
  • regularne odbieranie korespondencji z kancelarii UW
  • zaniesienie raz na jakiś czas pisma na UW, do urzędu itp.
  • i wiele, wiele innych

Pokazaliśmy w semestrze letnim 2009/10

Boliwia - krajobrazy ze srebrną nutą
24.02.2010; Barbara Szałkowska

Auditorium Maximum, aula im. A. Mickiewicza

boliwia

Katalonia - Pirenejskie kaniony i laguny Costa Brava
03.03.2010; Karolina Nowicka, Przemek Witrowy

Auditorium Maximum, aula im. A. Mickiewicza

katalonia

Przepis na udane wakacje:

Składniki:

2 osoby

3 tygodnie urlopu

2 bilety do Barcelony

2 kaniony

30 urokliwych wodospadów

3355 metrów górskiego szczytu Monte Perdido

22 lazurowe zatoczki Costa Brava

„X” litrów hiszpańskiego wina

5 zabytków projektu Gaudiego

4 gorące piaszczyste lub kamieniste plaże

Sposób przygotowania:

1. Uciskamy swojego szefa, żeby dostać wymarzony urlop. Dodajemy do tego przelot samolotem do Barcelony. Piekarnik zostaje ustawiony automatycznie na 30 stopni.

2. Zmniejszamy temperaturę piekarnika do 23 stopni udając się w góry. Do malowniczych pirenejskich krajobrazów dodajemy głębokie kaniony, kilka urokliwych wodospadów oraz turkusowe oczka wodne.

3. Z przygotowanej masy układamy drogę na szczyt Monte Perdido o zachodzie słońca. Powstaje nam wówczas gotowy produkt w postaci zdjęć do slajdowiska. Chwilowo wkładamy masę do lodówki.

4. Do kociołka wsypujemy trochę śniegu z lodowca i garstkę gruzu z piargowiska, które tworzą nam powód do zmiany przepisu.

5. Stopami zaczynamy ugniatać zieloną trawę Kanionu Anisclo i zaczynamy zwiększać temperaturę piekarnika.

6. Przypieczoną wstępnie skórkę przenosimy przy pomocy autostopu nad wybrzeże Costa Brava, aby wyłożyć na patelnię skrzydełka, nóżki i kuperki. Mieszamy długo w skalistych lazurowych zatoczkach, średniowiecznych miasteczkach i antycznych ruinach. Dorzucamy dwójkę znajomych, kilka litrów słynnego hiszpańskiego wina, gorący piasek i słoną wodę.

7. Na koniec zabieramy ze sobą piekarnik do Barcelony, wylewając na blachę spuściznę Gaudiego, klimat miasta z uroczymi uliczkami i zabytkami zapierającymi dech w piersiach.

8. Nakrywamy stół  i ZAPRASZAMY gości na zasmakowanie wszystkich pyszności.

SMACZNEGO!

Taj Mahal we mgle - bajeranckie wakacje w Indiach
10.03.2010; Justyna i Adam Bajerowie

Auditorium Maximum, aula im. A. Mickiewicza

indie

Mieliśmy pojechać na tydzień. Do Bodhgai – małej osady w samym środku najbiedniejszego stanu Indii – Biharu.

To tutaj pod drzewem Bodhi, pięć wieków przed nasza erą, Siddhartha Gautama, po latach poszukiwania drogi do wyzwolenia od cierpienia, osiągnął oświecenie. Stał się Buddą.

Dziś do Bodhgai ściągają zarówno wyznawcy Buddyzmu jak i innych religii, mnisi i osoby świeckie, pielgrzymi i turyści. Nie dziwi obecność obywateli krajów, w których Buddyzm jest dominujący, ale spotkać można również obywateli Urugwaju, RPA czy Ukrainy. Dzięki licznej reprezentacji z Polski, po trudach tysiąckilometrowej podróży wzdłuż Doliny Gangesu, czuliśmy się swojsko i bezpiecznie.

Ostatecznie w Indiach spędziliśmy miesiąc. Niespodzianki indyjskiej zimy zweryfikowały wcześniejsze plany. Dzięki temu mieliśmy więcej czasu na poznawanie zabytków Agry – z obowiązkowym Taj Mahalem. Mieliśmy też okazję odkryć Gwalior – tysiącletni fort, siedzibę maharadżów, z niezwykłymi rzeźbami dżinistów wykutymi w skale.

Podróż zaczęliśmy w Delhi – stolicy Indii, miasta dynamicznego i ogromnie zróżnicowanego. Tutaj budowa nowoczesnego metra sąsiaduje z zabytkami pamiętającymi czasy potęgi mogołów. Dla obywateli jest zapewne przepustką do lepszego świata, dla turystów może być męczącym tyglem kolorów i dźwięków.

Odpoczynek znaleźć można już kilkadziesiąt kilometrów na południe od Delhi. Ptasi rezerwat –Keoladeo Ghana National Park – oferuje wytchnienie od klaksonów i zgiełku, wśród niezliczonych ptaków, które wydają się być na wyciągnięcie ręki, wśród zadrzewionych grobli dających przyjemny cień. Podobna atmosfera, panuje w Sarnath, kolejnym miejscu związanym z życiem Buddy. Kontemplacyjny nastrój klasztorów przenosi się na uliczki, wszędzie wydaje się jakby czyściej, jakby zieleniej... Szczególnie w zestawieniu ze znajdującym się raptem kilka kilometrów obok Varanasi. Jednym z najświętszych miejsc w Indiach, miastem Śiwy, położonym na brzegach Gangesu. Przyciąga pielgrzymów dokonujących rytualnych ablucji w wodach świętej rzeki.

Zapraszamy do wspólnej podróży!

 

Nowa Zelandia. Tam, gdzie zaczyna się dzień

17.03.2010; Ania i Marcin Szymczakowie

Auditorium Maximum, aula im. A. Mickiewicza

zelandia

Podróż na kraniec świata – do krainy marzeń, maoryskich mitów, fenomenalnych krajobrazów... Witaliśmy dzień, podziwiając jurajskie lasy z tysiącletnimi drzewami kauri; spacerując klifowymi wybrzeżami Pacyfiku; biwakując na skraju lodowca u stóp Mt. Cooka; podglądając pingwiny, wieloryby i lwy morskie; przeglądając się w turkusowych taflach jezior; poznając egzotyczną kulturę maoryską.
3 osoby, 3 miesiące w podróży, przejechanych 12 tysięcy kilometrów, 38 tysięcy kilometrów przebytych samolotem, niezliczona ilość wspomnień i przygód. Ogromne wyzwanie, gdyż podróżowaliśmy z naszą półtoraroczną córką...

Anna i Marcin Szymczakowie – z wykształcenia geografowie z zamiłowania fotografowie. Wspinali się w Andach, Ałtaju, Tien Szanie, górach Elburs, Alpach Japońskich, Himalajach i Pamirze. Zmierzyli się z Jedwabnym Szlakiem w Chinach, Uzbekistanie i Iranie. Dotarli na „Dach ¦wiata” i pod świętą górę Kailasz dość nietypowo, z Kaszgarii. Smakowali zieloną herbatę pod Fuji, przemierzali amazońską dżunglę. Od dwóch lat wędrują we trójkę – z córeczką Igą – po Omanie, Rumunii, Nowej Zelandii i Japonii. Zawsze na wyjazdy zabierają aparat fotograficzny, a plon „bezkrwawych łowów” można ocenić w trzech niedawno wydanych albumach autorskich o Tybecie, Boliwii i Japonii oraz na www.fotografiapodroznicza.pl

 

Explore Apolobamba 2009 - czyli ekspedycja na niezdobyte wierzchołki w Boliwii

24.03.2010; Marcin Kruczyk

Auditorium Maximum, aula im. A. Mickiewicza

apolobamba

 

Schodząc drogą w dolinę mijaliśmy co jakiś czas niewielkie domki zbudowane z kamieni i słomy. Tu już nie były one zarezerwowane dla samych pasterzy opiekujących się stadami alpak, ale zamieszkiwały je całe rodziny. Przy niektórych gospodarstwach kręciły się kury, co jakiś czas merdając ogonem i radośnie poszczekując podbiegał do nas pies, a dzieci chowały się za kamieniami i z ciekawością wyglądały na nas.

 

Wreszcie dotarliśmy na dół. Teraz trzeba się było przeprawić przez rwącą rzekę. Myśleliśmy, że tym razem bez wyciągania liny i zdejmowania ubrań się nie obejdzie, ale jednak... Rimi pokazał nam most, zbudowany z dwóch długich, płaskich kamieni. Udało nam się suchą stopą przekroczyć potok...

Hay pollo, que rico! - czyli z plecakiem po Peru

31.03.2010; Marcin Kruczyk

Auditorium Maximum, aula im. A. Mickiewicza

rico

 

Słońce prażyło strasznie, a my... Zapomnieliśmy kremu z filtrem... To jednak okazało się małym problemem, w porównaniu z tym, co miało nas czekać dalej. O zmroku zza kolejnego zakrętu Ukajali wyłonił się duży, płynący z Rakeny statek. Chińczyk natychmiast skierował naszą pirogę w kierunku brzegu, z resztą cały czas starał się dość blisko niego trzymać. Tym razem jednak zarówno na twarzy Chińczyka, jak i Rafaela widać było lekkie zdenerwowanie. Ich ruchy stały się bardziej energiczne, gesty nerwowe... Po chwili zrozumieliśmy dlaczego... Fale, zostawione na rzece przez statek dotarły w końcu do naszej dłubanki i chwilę później łódka znalazła się pod wodą. Na szczęście dzięki zapobiegliwości i doświadczeniu naszych opiekunów byliśmy, na tyle blisko brzegu, że wszystkie rzeczy udało się uratować. Największy problem był z dwoma kurczakami, które z nami płynęły. Na szczęście i one się nie potopiły. Wylaliśmy wodę z łódki i popłynęliśmy dalej...

 

Tam gdzie świat ma siedem stron czyli przygoda z Australią

28.04.2010; Marcin Kruczyk

Auditorium Maximum, aula im. A. Mickiewicza

australia

...nie wiem od ilu już godzin obserwuję te przebiegające z prawej strony białe pasy. Magda śpi skulona na fotelu, a ja walczę co sił, żeby utrzymać otwarte powieki. Zauważyłem przed chwilą, że nie pamiętam jak wyglądała droga przez ostatnie 5 minut. Licznik pokazuje 1325 przejechanych dzisiaj kilometrów. Mijany jakiś czas temu znak informował, że następny parking jest za kolejne 239km. I jeszcze te kangury. Stoją na skraju drogi i nie wiadomo który wyskoczy pod koła - to najgłupsze stworzenia na Ziemii. Zacznę przeliczać rok na sekundy, matematyka zawsze potrafiła mi pomóc z przetrwaniem nocy i utrzymaniem koncentracji...

Znowu znak, do Clonecurry zostało już tylko 124km, a przecież mógłbym przysiąc, że poprzedni znak był dosłownie 10 minut temu. Całe szczęście, że przynajmniej ta ciężarówka się trafiła i już nie muszę tak uważać na kangury...

 

Trekking wokół Annapurny czyli wielka góra w małym królestwie

12.05.2010; Anna Wojtych

Auditorium Maximum, aula im. A. Mickiewicza

okolice_Braga

 

Ludy Karakorum

19.05.2010; Mieczysław Bieniek

Auditorium Maximum, aula im. A. Mickiewicza

ludy_karakorum

Mieczysław Bieniek jest byłym górnikiem. Po ciężkim wypadku na kopalni zabrał się za podróżowanie. Do dziś odwiedził ponad 60 krajów. W 2006 roku odbył kilkumiesięczną podróż lądem do Dalajlamy. W ramach tej podróży ponad miesiąc spędził wśród różnych ludów zamieszkujących odludne doliny Karakorum, leżące z dala od utartych szlaków podróżniczych. Zapewne największe wrażenie zrobili Kalasze - obecnie zaledwie kilkutysięczna społeczność, której specyficzne zwyczaje i niezwykle barwne stroje mocno zafrapowały autora pokazu.

Mieczysław Bieniek jest bohaterem głośnego filmu dokumentalnego "W drodze", a także autorem ostatnio wydanej książki "Hajer jedzie do Dalajlamy". Jego barwne opowieści, zakrapiane śląską gwarą i swoistym punktem widzenia, a także sugestywne zdjęcia przyciągają uwagę nie tylko globtroterów. Spotkania z nim to możliwość choć na chwilę zanurzenia się w świat odległych światów i kultur, bo autor jak rzadko kto umie nawiązywać bliskie kontakty z napotkanymi na szlaku ludźmi, szybko zdobywając ich sympatię. Spotkania z Mieczysławem Bieńkiem to także wspaniała zabawa, bo umie on z niezwykłym humorem relacjonować dziwaczne przygody, które przydarzyły mu się w trakcie tych samotnych wędrówek.

 

Słowenia jak z obrazka
26.05.2010; Małgorzata Hoch

Auditorium Maximum, aula im. A. Mickiewicza

Slowenia

 

 

Słowenia, kraj o powierzchni zaledwie niewiele ponad 20 000 km2 w pigułce zawiera wszystko co najpiękniejsze: góry, jeziora, jaskinie, morze. A ponieważ jest taka maleńka najlepiej zwiedzać ją na rowerze, tak nam się przynajmniej wydawało, zanim nie pojawiło się pierwsze wzniesienie...

 

Góry Świata
16.06.2010; 

uwaga zmiana: Sala Konferencyjna Samorządu UW (Mały Dziedziniec) sala 200

Bez_tytuu

W ramach tegorocznego kursu przewodników górskich odbędzie się slajdowisko "Góry świata" na które już teraz serdecznie zapraszamy.

Występują na każdym kontynencie, znane i nieznane przyciągają podróżników z całego świata. Każda ma swoją historię i wielu ludzi wzbogaca ją podejmując trud - wspinając się na szczyt. Podróżując przez kontynenty posłuchamy o poszczególnych największych górskich pasmach. Zobaczymy jak się z nimi obchodzić i z czym dobrze się zapoznać przed wyjazdem.

 

 

Każdy z uczestników powinien zatroszczyć się we własnym zakresie o:

  1. buty górskie za kostkę (nie muszą być dostosowane do raków automatycznych/półautomatycznych),
  2. kurtka od wiatru i śniegu,
  3. spodnie od wiatru i śniegu,
  4. stuputy - ochraniacze zabezpieczające przed nasypywaniem się śniegu do butów,
  5. dużo ciepłych skarpet z wełny lub innego materiału dobrze izolującego i słabo nasiąkającego wodą (absolutnie nie z bawełny),
  6. spodnie z polara,
  7. polar lub softshell (cienki i gruby),
  8. rękawice zewnętrzne x 2 (jedne nieprzemakalne),
  9. rękawiczki wewnętrzne x 2,
  10. czapka / kominiarka,
  11. sandały lub lekkie obuwie do chodzenia po schronisku,
  12. plecak ok. 35 - 50 l - do transportowania sprzętu (raków, kasku, uprzęży), prowiantu itp. (w ostateczności można chodzić z dużym plecakiem, ale jest to dość niewygodne, natomiast plecak poniżej 30 l będzie za mały),
  13. śpiwór - w schronisku jest ciepło, wystarczy więc cienki śpiwór,
  14. notes i długopis,
  15. czołówka i baterie zapasowe,
  16. własne lekarstwa,
  17. termos,
  18. kubek, menażka lub miska, sztućce,
  19. rzeczy do mycia,
  20. dokumenty: dowód osobisty, legitymacja PTTK (jeżeli masz, daje ona zniżki na noclegi w schronisku).

Mogą się przydać: 

  • okulary przeciwsłoneczne/lodowcowe lub gogle,
  • kijki teleskopowe,
  • apart fotograficzny,
  • krem ochronny do ust,
  • krem przeciwsłoneczny.

Dla żądnych przygód będzie możliwość przenocowania w jamie śnieżnej. Chętni na taki nocleg powinni zabrać również: 

  • bardzo ciepły śpiwór,
  • grubą karimatę lub matę samopompującą.

PS. Uprząż, raki, czekan, kask itp. będą zapewione przez instruktora. Jeśli posiadasz swoje, możesz je wziać, żeby wypróbować w boju ;)