Spis treści

 

 

III

 

 

 

Każdy trasę dobiera tak by się nie zamorzyć

 

Niektórzy idą na Babią pohardkorzyć

 

My zaś na Policę ruszamy

 

Jednak problem z punktualnością mamy

 

Wojtek woła – „ach, ach punktualność, że aż strach”

 

Rach ciach ciach

 

I już „minutek parę” w plecy

 

Ale że to nie kursówka nikt z tego powodu nie beczy

 

 

 

 

Żwawo na Policę kroczymy

 

Pogoda jest przepiękna, słoneczna

 

Więc na pewno tamtejszym widokiem się zachwycę

 

I jak Wojciechu zapowiedział

 

Gdy wreszcie pojawiła się panorama tameczna

 

Że piękniejszą widziałem to bym nie powiedział

 

 

 

 

Z dala dostrzegam Tatry, odwieczne Polskie słupy graniczne

 

Ale bliżej też są widoki śliczne na różne pasma pograniczne

 

Hen na krańcu widnokręgu widzę dalekie Pieniny

 

I skrawek Bolesława Wstydliwego dziedziny

 

Gdzie okiem sięgnąć widać Beskidy

 

Niski, Sądecki oraz Żywiecki

 

Przez chwilę wydawać się zdaje, że mamy przed sobą zwidy

 

Oto z morza wyspy się ukazują

 

To mgły między szczytami meandrują

 

Z lewa gdzie słońce bardziej przygrzewa

 

Na zboczach widać buro zielone lub łyse drzewa

 

Z drugiej zaś strony

 

Ciągnie się Babiej Góry grzbiet ośnieżony

 

Z żalem zostawiam za plecami tą panoramę

 

Pocieszam się, że zdjęcia są wykonane

 

 

 

 

W mrozie dobrze nam się dziś idzie

 

Śnieg pod butami chrupie

 

Niebo jest pogodne i nie ma mowy o krupie

 

Wnet do schroniska na Hali Krupowej schodzimy

 

I wyborną szarlotką się raczymy

 

Miło się przy herbacie gwarzy ale zaraz ewakuować się przyjdzie

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Droga powrotna wypadła zielonym szlakiem

 

Przez lodospady nasza kompanija przechodzi

 

Nie przejmujemy się słońca zanikiem

 

A na jego ostatki na nieboskłonie patrzymy z zachwytem

 

 

 

 

Te piękne barwy pastelowe

 

Przypomniały mi pełne gorąca dni lipcowe

 

Gdym z SKG przemierzał Karpaty Południowe

 

Ostatnie kilometry do Wałczy

 

Wiodły asfaltem co bardzo stopy męczy

 

 

 

 

Przyszliśmy akurat na konsumpcyje

 

Po prysznicu do obiadu zasiadłem

 

Potem łakocie różne jadłem

 

Gdy Tomek w chipsach ryje

 

Basia wyprawę na Babią układa

 

Chętnych na nią nie brakuje

 

Choć nie jest to wyprawa taka

 

Jak Bartosiaka, Pluty i Wolszczaka

 

 

 

 

Nowych przybyszów zjechał tłum

 

Już z pokojów dolatuje szum

 

I starzy i nowo przybyli

 

Zaraz nad mapą się pochylili

 

Plany różnorakie rozważają

 

Jeszcze nie wszyscy wiedzą gdzie się wybierają

 

Zaraz na stół trunki wjeżdżają

 

Ciast też nie brakuje

 

I o różnych sprawach rozmawiają

 

Wypiek Kasi każdego smakiem ujmuje

 

 

 

 

Tymczasem drużyna hardkorów już wróciła

 

Mimo plecaka do łóżka przywiązanego

 

I kasku sakramencko schowanego

 

Trasą srogą wdarli się z rana na Babią

 

Dlatego też legendy Żywieckie ich odtąd sławią

 

 

 

 

Ja zaś do pokoju sąsiadów się przeniosłem

 

Tu się gra w Sabotażystę

 

A pod oknem słychać gitarzystę

 

Głowę w inną stronę uniosłem

 

A tu z naprzeciwka flet usłyszeć da się

 

W pobliżu Czarek plumka na basie

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Obok większej kupy

 

Są też i mniej liczne grupy

 

U drzwi pochłonięci są karcianką

 

a tuż kolo mnie o SKG rozkminianką

 

 

 

 

Za chwilę sytuacją się zmienia

 

Na stół nowa gra wjechała

 

Gram teraz w Tabu gdzie mówimy omownie

 

Wedle zasad nic tu nie wypowiesz dosłownie

 

Gdy wskazówka dziesiątą mijała

 

Nie dalej niż na odległość ramienia

 

Kapela się zorganizowała

 

I zaraz coś wspólnie zagrała

 

 

 

 

Potem impreza przeniosła się do pokoju „prezesowskiego”

 

Choć jutro na Babią ruszamy

 

Pustką tu nie pachnie

 

Janka ze skrzypkami i Basie na gitarze tu mamy

 

Co rusz to jakąś piosenkę się machnie

 

 

 

 

I tak powoli 29 decembra mija

 

A droga mi wśród tych ludzi każda chwila

 

Więc tak sobie myślę, że tu jeszcze trochę zabawię

 

Wszak jutrzejszą trasę na Babią bez kłopotu strawię